Z przeszłości Grota zdołano wyłonić i ustalić tylko dwa fakty: jeden ten, że służył wojskowo podczas kampanii francusko-pruskiej, drugi, że wtedy stracił ukochanego brata.
Bliższych szczegółów mimo wszelkie wysiłki ciekawców wydobyć zeń nikt nie potrafił. Wkońcu dano za wygraną, zadawalając się skąpą wiązanką biograficznych danych „inżyniera Grota“. Tak bowiem bez określonej przyczyny nazwali z czasem kolejarze małomownego towarzysza. Przezwisko to, nadane mu zresztą wcale nie w złośliwej intencyj, zrosło się jakoś tak dokładnie z osobą maszynisty, że nawet władze tolerowały je w rozkazach i rozporządzeniach. W ten sposób chcieli ludzie zaznaczyć jego odrębność...
Maszyna pracowała ciężko, oddechając co chwila kłębami kłaczastego, zmierzwionego dymu. Podsycana wciąż gorliwą ręką palacza para rozlewała się piszczelami rur po koścu żelaznego olbrzyma, popychała suwak, parła o tłoki, pędziła koła. Gruchotały szyny, skrzypiały tryby, przerzucały się z trzaskiem dźwignie i heble rewersujące...
Na chwilę Grot ocknął się z zadumy i spojrzał na manometr. Wskazówka, zakreśliwszy łuk, zbliżała się ku fatalnej trzynastce.
— Puść pan parę!
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/16
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.