możliwych niebezpieczeństw, które malował nader plastycznie z niewolącą ku sobie siłą suggestyi. I nieraz osiągał efekt niebywały; parę razy zdarzyło mu się, że po takiej rozmowie niejedna przerażona jejmość rezygnowała z podróży, odkładając ją do „spokojniejszych czasów“, lub też, gdy jazda była koniecznością nieuniknioną, z pobożnem westnieniem wsuwała grubszy datek do skarbonki kolejowej z napisem: „Na intencyę szczęśliwej podróży“...
Pobudki, jakie kierowały Kluczką w „stadyum ostrzeżeń“, były natury dość złożonej i niejasnej. Niewątpliwie pewną rolę odgrywało tu i pragnienie zemsty na tych „szczęśliwcach“, jak nazywał podróżnych za to, że jadą „na prawdę“, — pragnienie głęboko utajone w sercu, do któregoby się niechętnie przyznał; równocześnie jednak wchodziło w grę i inne uczucie, nadając całemu splotowi nastrojowemu specyalne zabarwienie. Oto p. Agapit roztaczając przed oczyma swych ofiar obrazy ewentualnej grozy położenia tem samem doznawał wraz z niemi intenzywnych przeżyć na tle środowiska kolejowego i zdobywał w ten sposób jeden surogat jazdy więcej. Tak wchodził „moment ostrzegawczy“ w kompleks tęsknot i wrażeń
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/105
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.