Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Róża.
Nie można go posądzić o coś podobnego.
Norski.
Ja też nie miałem na myśli świadomego zamiaru... Może kazało mu zawitać w nasze progi coś innego, czego określić nie umiem... jakiś szczególny przypadek... nie wiem...
Róża.
Może coś w rodzaju przeznaczenia?...
Norski (patrząc na nią przerażony).
Może masz słuszność..... (z obłąkaniem) Wogóle zaczynają się wkoło mnie od pewnego czasu dziać rzeczy dziwne, niewytłumaczone.....
(Adaś, który w ciągu rozmowy rodziców odszedł od kolan matki, patrzy przez otwarte drzwi tarasu na morze; chwilami staje w czerwonej smudze latarni morskiej i z dziecięcym zachwytem nurza się w purpurowem jej świetle, wyciągając w górę ręce. Gdy Norski domawia słów ostatnich, na twarzy chłopca obróconej profilem do widowni ukazuje się odcień skupionej uwagi, potem nagłego przerażenia. Patrzy bystro w dół, na schody tarasu pogrążone w półmroku; nagle wylękły cofa się ku matce i wskazując w czeluść drzwi tarasowych:)