Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
O JAK CIĘ PRAGNĘ UJRZEĆ!

Kiedy wiatr słotną porą zawodzi żałobnie,
Zjawiają mi się źrenic Twych zgasłe djamenty,
Gdzie czar tlił uwięziony — nigdy niepoczęty...
Dziś na twojej mogile samotny kwiat rośnie.

Śpiewasz pieśń, którą kiedyś śpiewałyśmy obie
Młodemi usty — z duszą wcześnie spopielałą,
Jednako życiem ścięte — a żyjąc tak mało,
Wiatr szlocha w mojej pustce i na Twoim grobie.

Mam splotów Twoich bujne, przecudne warkocze,
Co drogą głowę wieńcem bezcennym stroiły;
Wiją się w tych kędziorach słodkich wspomnień pyły,
Gdy je pieszcząc — za Tobą w nieznany świat kroczę.

O! jak Cię pragnę ujrzeć w noc księżycem białą,
Jak roję, abyś wstała powagą milcząca
I tą gwiazdą-wysłanką, którą wola strąca
Zmarłych, wieść mi przesłała: co się z Tobą stało?