Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Z ROZDŹWIĘKÓW.

O, ty w swej bezwzględności niepojęte życie
Nie zwykłoś nigdy słuchać szmeru tych pacierzy
Człowieka-niewolnika, który jednak wierzy,
Że za nadzieje zwiędłe zapłacisz sowicie.

W jarzmo trudów i znojów kwitnące istoty
Bierzesz — a nienawistne, gdy pragną okowy
Stargać — ty się uśmiechasz, że ich czyn jałowy
I trwalej mocniejszymi zacieśniasz oploty.

Mnie w darze dało życie wolność — upragnioną
Milionem tych potężnych, co się rodzą bujni
Mądrości skarbem i szukają szczęścia w spójni

Z równymi sobie — lecz im w losach przeznaczone
W zaprząg stanąć; gdy duch mój prawa sobie rości
Do wzlotu — sił mi nie dano — więc cóż z wolności?