Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do zgonu niby wieczysty symbol — pamiątka ludzkiej złości i ludzkiego pohańbienia. Ecce homo!...
W jakiejś chwili spojrzenia roty krzyżowej kierowane jakby tajemną wolą skupiły się wszystkie na tym gorejącym feretronie i z piersi tysiąca buchnęła lawiną rozdzierająca pieśń:

— Ludu Mój, ludu, cóżem ci uczynił?...

Gdy dochodzili do stacji piątej wzniesionej po prawej stronie drogi na piaszczystym wydmuchu w okolu czterech wierzb płaczących, wystąpił z grona pątników zgarbiony, w bronzowy habit przyodziany Pielgrzym z Żytomierza. Pokutnik, kryjąc twarz pod skrzydłami szerokiego kaptura, wyprzedził czoło procesji i schyliwszy się przed kapliczką stacyjną, podjął z ziemi i dźwignął duży, drewniany krzyż...
Gdy nadciągnęła reszta orszaku, ks. Dezydery ukląkł przed wizerunkiem Chrystusa upadającego pod krzyżem i pozdrowił Go słowami napół pieśni, napół molowego recitativa:
— Kłaniamy Ci się, Chryste i błogosławimy Tobie!
— Żeś przez Krzyż Twój święty świat odkupić raczył — dopowiedziały tłumy i przeszły zaraz do motywu zasadniczego stacji:

— Cyreneusza pod ciężar krzyżowy
Przyjmuje Jezus; a wszystkim gotowy
Zapłacić niebem, kto Mu w tej ciężkości
Ulży z litości.

Za przykładem Pielgrzyma z Żytomierza poszło kilkunastu pątników, biorąc na barki brzemię krzyży,