Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z granatków, ametystów i lapis-lazuli! Basta! Okno nr. 1 skończone!
Odstąpcie! Chcę objąć okiem całość!
Jakoż musiała wypaść dobrze, bo pan Kuternóżka zatarł z zadowoleniem ręce i przeszedł do dekorowania drugiej zrzędu witryny. Na treść jej złożyły się przybory ze złota, srebra i metalu. Wkrótce sklepowa wnęka rozbłysła migotem bronzowych puszek na komunikanty, pozłacanych kustodjów do przechowywania zakonsekrowanej hostji, srebrnych monstrancyj, kielichów i relikwjarzy. W głębi na tle z błękitnego pluszu wyrósł las krzyży, bereł promienistych i lichtarzy. Pod ścianą po lewej rozkwitły metalowemi gronami wieloramienne kandelabry, lampy oliwne i zwykłe, świeczniki i latarki, rozsiadły się masywne i ciężkie lawaterze. Ze szczytu zwisły firnizowane i złocone pająki, kadzielnice niklowane i srebrzone, oksydowane kinkiety. Przepierzenia po prawej uczepiły się mosiężnemi wargami kropielnice, kociołki i lavaba. Na dnie, na podszyciu z czerwonego jedwabiu spoczęły łódki na kadzidła do trybularzy, puszeczki na oleje św., kropidło metalowe, tacki z chińskiego srebra, medaliki z aluminjum, krzyżyki misyjne i szkaplerze ogniotrwałe z azbestu. W pośrodku stropu wystawowego niby stróżka — czujka wierna i oddana zapłonęła czerwonem światłem lampka wieczysta...
Na progu sklepu zaczerniała wyniosła postać duchownego. Twarz gościa mocna i charakterystyczna wrażała się w pamięć na pierwszy rzut oka. Rysy księ-