Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III
PRZEDMOWA.

zupełnie dopiero na końcu poematu, ale przebija się ona już od początku.
Wacław, żyjąc samotnie na wsi, rzadko daje się widzieć przestrasza tylko swoich włościan kiedy w czarnym ubiorze konno przebiega okolice. Jednego razu, w dzień posępny i uroczysty wielkiego piątku zaszedł on do kościoła. Wszyscy nakoniec powychodzili i zdawało się że już nie było nikogo w kościele, przecież ktoś jeszcze westchnął, może grzesznik jaki z żalu i kłopotu został jeden by dłużej opłakiwać mękę. Wtem nadszedł ksiądz, ukląkł, otworzył książkę, i śpiewał odrętwiałym głosem.
Młody człowiek, blady na twarzy, w czarny płaszcz owinięty, zbliża się do księdza; następna między nimi rozmowa jest z jednej strony gwałtownem nastawaniem na religję, z drugiej exortą. Ale trzeba uważać zkąd pochodzi ta zawziętość młodzieńca przeciw religji chrześcjańskiej, czyli raczej przeciw katolicyzmowi, przeciw księżom. Zapytuje on co zrobili ze słowem wcielonem. Trzeba przytem pamiętać, że ilekroć poeci i filozofowie polscy, a mianowicie Garczyński używają wyrazów i duch, dusza, gienjusz, wyrazy te mają u nich znaczenie słowiańskie; ducha, duszę, gienjusz, należy uważać nie za co innego tylko za człowieka niewidomego, który mieszka w ciele, nie dzieląc go na osobne władze, ale tak rozumiejąc jak lud kiedy mówi o duchach pokazujących się ludziom.
Oto jest założenie całego poematu: w imie uczuć szlachetnych i wzniosłych, w imie miłości rodu ludzkiego, młody Polak powstaje przeciw obróceniu chrystjanizmu w to, czem go duchowieństwo uczyniło; narzeka na suchy, martwy, logiczny wykład nauki Chrystusa; woła o jej rozwinięcie, zastosowanie; tem chce zbawić swój naród i ludzkość, a znajdując opór w księżach ciska na nich klątwę. Zobaczymy poniżej, jaką drogą ten gieniusz wróci do Chrystjanizmu i kościoła. Ten nieszczęśliwy młodzieniec, obmierziwszy świat, czując wstręt do religji, której tłumaczenie widzi być kłamliwym, i do filozofji która nie zaspokaja potrzeb jego duchowych, zmuszony jest wejść w siebie samego, znaleźć punkt oparcia się w sobie samym. Odzywa się więc do swojego jestestwa tajemnego, które jako wypływ Boga powinno wiedzieć coś o przeznaczeniu ludzkiem, powiada że to jestestwo, ten człowiek wewnętrzny poruszony, wywołany, nauczy jak rozwiązać