Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Buszczyński - Kraszewski więzień i Niemcy.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
„Trwanie przy złem i szkodliwem — mówi Skarga — nie czyni żadnego zalecenia statku męskiego; ale raczej upornym być taki się pokazuje, który ze złego nie wychodzi, z błota w które wpadł nie powstaje.


Rozjątrzono najboleśniejsze rany narodu i jątrzą je ciągle! Zadane przez wroga mniej bolą; zadane przez swoich nie zapominają się nigdy. Możnaż się dziwić namiętnościom? One rozdwoiły społeczność naszą, której największą siłą jedność; a rozdwojonym w zasadniczych dogmatach, narodem pomiatają wszyscy.
Oto kraj szczęśliwym wypadkiem ocalony z pod pruskiego i moskiewskiego jarzma, oddany poniekąd w nasze ręce. Po krwawych bojach okryty bliznami żołnierz, po długiej wędrówce ztęskniony za ojczyzną tułacz, po strasznych męczarniach niedobitek wygnany z Syberji, po walce ze schizmą i żołdactwem, wierny Chrystusowi i Stolicy apostolskiej kapłan, zchodzą się razem na tej obiecanej ziemi, „jako wywiedzeni z domu niewoli“. Spodziewali się znaleźć tu wszystko, co mogłoby zaspokoić pragnienia duszy, wynagrodzić poniesione trudy, przebyte cierpienia. Rozczarowani, owiani chłodem, zdziwieni, wołają ze smutkiem:
„Opatrzność przeznaczyła tę część polskiej ziemi jak arkę na przechowanie narodowości naszej, języka naszego, zwyczajów, zabytków narodowych, z rozległem prawem rozwoju we wszystkich kierunkach umysłowego i materjalnego życia. Co zrobili obywatele Galicji przez lat kilkanaście?