przynieść może, trzeźwo zapatrujący się na świat i ludzi, wyzyskujący wszystko, w czem widzi jakąkolwiek korzyść, nie robiący sobie skrupułów w interesie — prędko dochodzi do zamożności i przywyka do życia amerykańskiego. O powrocie do kraju rodzinnego nie myśli. Przybywa do Stanów Zjednoczonych po to, by tam pozostać.
Wychodźca z Królestwa Polskiego, oszczędny w zasadzie, wytrwały i niesłychanie w pracy cierpliwy, poddaje się łatwo uniesieniom, nie umie tak jak poznańczyk obrachowywać i przystosować się do miejscowych warunków. Z jednej strony nadzwyczajnie podejrzliwy, daje się jednak łatwo wyzyskiwać temu, kto zdoła pozyskać jego zaufanie; rzadko posiada spryt do prowadzenia interesów samodzielnie, lubi puścić czasem cugle fantazji i wydać choćby grosz ostatni dla dogodzenia dumie własnej. To też nie tak często, jak poznańczyk, dochodzi do zamożności: nie czuje się w Ameryce u siebie i wciąż marzy o swych chatach, polach, rzekach, gajach, krzyżach i kościołach, choć stosunkowo rzadko po-
Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/23
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.