Strona:Stefan Żeromski - Wczoraj i dziś. Serya pierwsza.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czała te kwiaty na podłogę małemi wiązkami, aż do ostatniej. Wówczas spojrzała na swego towarzysza i rzekła cicho, jakby usprawiedliwiając się i prosząc o przebaczenie:
— Mój mąż jest chory, bardzo chory...
Młody człowiek siedział bez ruchu aż do najbliższej towarowej stacyi pod samem miastem. Gdy pociąg się zatrzymał, spiesznie wyszedł z przedziału, zstąpił na rampę i ruszył prędko w stronę miasta. Pani Ewa długo jeszcze widziała jego jasne włosy i słyszała odgłos jego kroków głuchy, głuchy...