Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Żołnierz nic nie wie o swojem jutrze. Dziś się tutaj weseli, a jutro spina rumaka, lub kładzie się spać w czarnej ziemi.

KSIĘŻNICZKA
— Tembardziej nie może wiedzieć postronny mieszkaniec, dokąd żołnierz popędził na swym rumaku — i, jeśli spoczął na wieki, nie może wiedzieć postronny mieszkaniec, na jakiej żołnierz spoczął ziemi.

SUŁKOWSKI
— Nieraz i w czasie pokoju nieoględne wyrazy są, w swych surowych ciosach, jak kule świszczące w czasie bitwy, jak ciężkie ułomki kruszcu, które nagle, na oślep padają, bez względu na to, co zniszczą, co przetną, co złamią.

KSIĘŻNICZKA
— Tak — to bywa z nieoględnemi wyrazami.

SUŁKOWSKI
— Wszystko jedno, dokąd popędzi nas wojna. Wiadomość o tem, dokąd idziemy, nie skraca nam przestrzeni.

KSIĘŻNICZKA
— Żal za miejscem porzuconem nie powinien obarczać ramion żołnierza.

SUŁKOWSKI
— Dokądś okręty mkną nad modremi falami morza,