Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w efektownej postaci, zabarwionej ironicznie, występuje w takich wyrażeniach: szczęśliw, że ni pies nie ukąsił ani gospodyni; tak swą dychawicę, kaszel i paciorki niosła do kościoła; enallage: mówcie z Miechowianów komu oobiadek; ojciec... mnie do szkół syłać chcieli; hypallage: ten rejestr ojcowskich przykładów, nauk, wzorów; epanafora: aże ci smakuje,... aże przed północą; nowy możemy wystawić... nowy może sławić; już znaleźli, co chcieli, już to próżna szkoła, już twarz pana Rektora dotąd niewesoła i t. d.; epifora: a jak chodził, tak chodził; ja nie mam na piśmie obrazku, ale mam go w głowie; epanalepsis: tam, tam, tam — woła Maj; w pasterstwie wiernem wiernej trzody; asyndeton: tam znów spoczną ojcowie, dziatki, męże, żony; oraz obszerne przykłady w II 9—14 i 59—75; polysyndeton: Tustąd widać blisko Walera i Banaśkę i stare Stawisko.
Inne rodzaje figur, więcej skomplikowane, pochlubić się mogą sporą gromadką przykładów. Takiego np. stopniowania użyje i Marcinek Żyła: a potem się jeżą, swarzą, nawet, że była gromada, nie wierzą; i Walek Boncyk: wady naszych współbraci przebaczać, ukrywać, nie rozgłaszać po świecie; i sam autor w połączeniu z aliteracją i figurą etymologiczną: Cisza cicha, cichuśka, cichuteńka wszędzie; w przykładzie pierwszym i trzecim mamy stopniowanie wzrastające, w drugim malejące. Podobnie aposiopesis przedstawia się dobrze w dwu okazach wymowy rektorskiej: Musimy więc obmyślać; Otóż tu spełnienie. Apostrofą posługują się wprawnie i Proboszcz i Bienek, ale lepiej oddać głos autorowi: Wiosko, we dnie raj oczu, a słuchu wieczorem; Fołtynie, któż ci kazał drażnić w gnieździe osy; Droga szkoło, ty źródło szczęścia miechowskiego i t. d.; Miejsce święte cmentarzu; wreszcie najpiękniejsza i najobszerniejsza: Pieśni polskie, nabożne i t. d. (IV 621—634). W zakresie personifikacji siłą rzeczy wybija się na pierwszy plan stary kościół, bohater poematu, a więc ożywia go Bienek: O te święte mury, często mi rozpędzały mego smutku chmury... te kamienie wszystko rozumiały, zemną dzieląc swój smutek, do mnie przemawiały; czule jak dziecko matkę żegna Proboszcz: Płacz dzieci budzi matkę. A jak matka prosi o litość dla nie-