Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IX.
28 lat później.

Lat dwadzieścia i osiem! — kroplać to w wieczności,
Ale ileż w nich odmian w naszej doczesności!
Dawno już stoi kościół na Krzonowej łące,
W którym nie sta pobożnych, lecz liczne tysiące

Ofiarują się Bogu! W podziemnem sklepieniu

Śpią Domesy, Arezyn, Winklery. W tym cieniu
Katolickiej świątyni leżą i Tielowie,
Na tych czekając, których przyszłość tam pochowie.
Podczas Mszy tysiąc głosom przodują organy,

10 
Po nich przebiera Bienek już niecoś schuchrany,

Za nim, siwy jak gołąb, Boncyk się odzywa,
Wszystkie pieśni nie z książki, lecz na pamięć śpiewa.
Osiemdziesięcioletnim oczom okulary
Nie dostarczą światłości, snać Boncyk już stary!

15 
Kończy się nabożeństwo! W cztery świata strony

Leje się lud strumieńmi w duszy posilony:
Wszystkie drogi miechowskie, jak kwieciem usłane,
Bo mężczyźni w swych sukniach, niewiasty ubrane
W różnobarwne ubiory, białe lub zielone,

20 
Granatowe, niebieskie, — oko zadziwione

Z rozkoszą patrzy na tę piękność w Miechowicach,
Bo i pokój wewnętrzny zdradza się na licach.
Wnet się kościół wypróżnił; już i chór zamyka
Wieczysty organista, a wiodąc Boncyka,