Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.
Poranek na wsi; Podeszwa zmyka z cmentarza; obawy dwóch starek; Ciura, ze snu zburdany, opowiada swe awantury z upiorem; przygotowania do Mszy św.; dalszy ciąg opisu starego kościoła; Księdzu śpieszącymu na nabożeństwo zabiega drogą Koronowicz i zaprasza na wesele; Msza św.; rozstanie się z kościołem; grób pierwszy otwarty; procesja żałobna na nowy cmentarz.


Niemać to żyć, jak na wsi: Tu człek człeka ceni,
Znając go od kolebki; tu w miłej przestrzeni
Domy, stajnie, stodoły, podworki, zagrody;
W szczerej żyją przyjaźni ludzie i ich trzody;

Czyj koń, czyja krasula, nawet i psa znają;

Nad bydlątka upadkiem tyle smutku mają
Jak w Berlinie nad zgonem ministra! Tu żyje
Człowiek z tego, co zasiał, uchował; tu tyje
Nie przy nocnych biesiadach, lecz przy błogiej pracy

10 
Dniowej, w nocy spoczywa. Mieszczanie nie tacy!

We dnie myślą o pracy, wieczorem wychodzą
Na rozrywki; do domu ledwo rano zgodzą.
U nich noc bywa rano. A ileż grzeczności
Musi czynić, ktokolwiek głosem powinności

15 
Burda pana! Odźwierni, kucharki, lokaje

Kłaniają się u łóża, a pan, chrapiąc, łaje.