Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
610 
Rzekł: „Cóżbyś czynił, Ciuro, gdyby teraz z grobu

Zdrowy powstał Jegomość i śród nas tu obu
Stanął, miły jak w życiu? Cóżbyśmy czynili?”
Ciura nie odpowiada. Kołodziej się chyli
Ku głowie siedzącego i nadstawia ucha;

615 
Przestał dychać, słuchając, lecz im pilniej słucha —

Śpi i chrapa mój Ciura, jak piła traciarska!
Westchnął poczciwiec Paweł, z gniewu niedziw parska;
A słysząc i Podeszwy głębokie chrapania,
Rzecze jakby z pogardą: „Toć opowiadania

620 
Mego o niebie, gwiazdach, o miechowskich panach

Przeszkoda przy tak nędznych, ospałych gałganach.
Gnijcież już, zgniłe kiepy, aż was dzień przebudzi!
Jutro kłamstwem o straży bałamućcie ludzi,
Boć pewno nie powiecie, iżeście tu spali!”
 

625 
Tak się pański kołodziej, oraz młynarz, żali.

A raz jeszcze spojrzawszy na śpiących rycerzy,
Opuszcza stanowisko, wolnym krokiem mierzy
Ku kaplicy grobowej. W jej sąsiedztwie bliskiem
Są dwa gróbki, żelaznym ogrodzone niskim

630 
Płotem, na nim tabliczki dwie i napis złoty:

„Tu śpi Henryk i Laura Muller, których groty
Śmierci zabiły w wiośnie życia.” Tustąd dalej
Suwał kroki kołodziej dotąd, gdzie chowali
Rokitnianie swych zmarłych; na dole przy stawie

635 
Widać krzyż już pochyły we wysokiej trawie,

Na nim napis „Tu czeka na swe zmartwychwstanie
Nauczyciel Czogola. Daj mu niebo, Panie!”
Wkoło krzyża zarosłe perzowatą trawą
Nagrobki tu dorosłych, tam dzieci. Stąd w prawą

640 
Oddział dla Bobrkowianów i Karwu. Nieliczne

Tu mogiły, lecz wśród nich dwa żelazne, śliczne