Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czarne ławy, obrazy, na nich smutne twarze.
Tam bywa pierwsza stacja w dzień Bożego Ciała,
Lecz nie wiem, czy tam kiedyś Msza święta bywała.

515 
W sklepieniu już trumn kilka, pewno panów dawnych,

Teraz już zapomnianych, choć za życia sławnych.
Bo któż tu z Miechowianów Dolesków pamięta?
Onić tu panowali, lecz za nich Msza święta
Odprawia się w Bytomiu sąsiednim rok rocznie

520 
Dwadzieścia cztery razy. Świadczyć to widocznie,

Jak pobożną, cnotliwą ta rodzina była,
Ale się stąd wyniosła. Po nich rząd objęła
Familija Ziemięckich. Oni zbudowali
Poboczną przy kościele kaplicę, oddali

525 
Ją w opiekę świętego Judy Tadeusza.

O nich także kronika milczy; lecz to zmusza
Mieć ich w dobrej pamięci, iż, jak dotąd bywa —
Tam za nich w pewne piątki jest cicha wotywa.
Jakie wtedy być mogły tej wsi powodzenia,

530 
O tem w żadnych kronikach nie znajdziem wspomnienia.

Z pewnością tu ubóstwo tron swój rozłożyło,
Żadne tu bowiem państwo długo nie bawiło,
Gdyż, straciwszy, co mieli, uciekli, a bieda
Wszystkichby była zjadła prócz polskiego żyda:

535 
Mosiek się tylko trzymał, nawet się wzbogacił. —

Doleskowie, Ziemięccy poszli! Mleczko stracił,
Co miał i poszedł z torbą w świat! A jego syny
Nic nie znały prócz łowów na psy i dziewczyny. —
Przyszedł Werner, Niemczysko! poczciwiec mądrował,

540 
Lecz od zguby ni siebie, ni wsi uratował.

Więc rząd wysłał Lewego administratora;
Pod nim miała wyzdrowieć wieś na biedę chora.