Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
445 
Pół świata trapił głodem, z którym w ścisłym związku

Mór się srogi rozgościł w naszym Górnym Śląsku.
(I ten cmentarz pamięta owe straszne chwile!)
Jeszcze bujał wróg ludzki w dławiącej swej sile,
Gdy od granic francuskich aż w kraje mongolskie

450 
Zagrał duch nowy, dźwięcznie jak harfy eolskie,

Duch wolności narodów! Miasta, wsie powstały,
Jak do boju świętego ruszył naród cały.
Zamki szlachty zadrżały. Pany niegdyś dumne,
Nuż, kłaniając się chłopom, mleły w ustach szumne

455 
Słowa złotych obietnic dla rychłej przyszłości. —

Znane wam pewno smutne losy Jegomości
Godule, który bał się w swym domie nocować.
Noc w noc trzydziestu chłopa musiało pilnować
Straży w zamku Szombierskim; jednak pełen trwogi

460 
Na noc do Rokitnicy jeździł pan niebogi,

Albo aż do Wieszowy; a przyjąć nie chciano
W gminie pana, bogacza, bo się obawiano
Zemsty od jego chłopstwa! Postrachem ścigany
Umarł w Wrocławiu bogacz w świecie zawołany;

465 
Tam na miernej mogile stoi krzyż drewniany!

Inaczej było u nas! Lud miłował Pana,
Nawet z obywateli armijka dobrana
Zawsze była gotową do państwa obrony.
Co niedzielę zwoływał, jak z jakiej ambony,

470 
Szymon Knosala trąbą z pałacu altany

Dzielnych wioski rycerzy, którzy na znak dany
Spieszyli na dziedziniec, tam w niezgrabne roty
Wbijał Boncyk gwardzista żołnierskie obroty!
Jegomość zaś dostarczał kiełbas, broni, piwa,

475 
Tak o wolność walczyła nasza wieś szczęśliwa. —

Zanim w wioskach sąsiednich chłopstwo się kłóciło,
W Miechowicach szczęśliwych nic się nie zmieniło,