Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za żywych i umarłych, wspomina myślami
Długi szereg tych zmarłych, których on modłami

645 
Prowadził w próg wieczności: starce, męże, dzieci!

Wspomnienie rzewne coraz dalej, dalej leci:
Widzi wiosnę kapłaństwa, lato, jesień, potem
Spoglądając aż w ciemną przyszłość, nagłym zwrotem
Widzi się klęczącego tam przed boskim tronem.

650 
Jak klęczał na mogile dziś z sercem ściśnionem,

Tak objął krzyż z zapałem i głośnem westchnieniem
Woła: „Panie! miej litość nad twojem stworzeniem!“

Już śród wrotyc i ostów wszczęły się szeptania
Tajemnicze za zmarłych, już lipa zasłania

655 
Szerokiemi konary pomniki i groby,

Miejsca przyszłej nadziei, a przeszłej żałoby;
Już i sam wóz niebieski jasne kół swych pary,
Kierując dyszel w zachód, nakręcał do fary.
Powstał kapłan z modlitwy, gminny stróż niebieski,

660 
A krocząc ku domowi, słyszy głos Fineski!

Jej szczekaniem oderwan od śmierci marzenia,
Znów pomyślał o życiu i szukał spocznienia.
Przed farą już zapartą na Rebekę klasnął,
Wstąpił, a rozbierając się, z pacierzem zasnął.