Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja pędzę ku domowi, aże pot się leje
I wszystko opowiadam. Tu ojciec truchleje,

405 
Wzdycha: »O ty trucizno, toć mi ukłon gładki!

O dzieci! cóż z was będzie? Widać, niema matki!«
I cóż miły Draszczyku, czy byłem we dworze?”

„Był” — rzekł — „o tobie jeszcze dziś tam mowa może!”
Nastąpiło milczenie, kopidół zdjął z głowy

410 
Czapkę, odgarnął z czoła włosy i do mowy

Żałobnej się tak zabrał: „Dobre było państwo
Wielmożni Winklerowie; wie o tem poddaństwo!
Za to ich Bóg nawiedzał smutnemi ciosami;
Otóż tu w tej kapliczce, tu pod kasztanami

415 
Spoczywa nasz Jegomość! Kochał nas jak siebie;

Panie, wieczne spocznienie racz mu tam dać w niebie!”

Znowu milczy, lecz smutek serce jego kruszy,
Nader gorzkie wspomnienia wznawiają się w duszy.
„O wy świata marności! wasz połysk uroczy

420 
Tak rozum bałamuoi i tak wabi oczy,

Tak rychłą, pewną sytość obiecuje duszy,
Iż was łatwo wnet złowić każdy sobie tuszy.
Ale chwytając, traci; znów chwyta i tonie,
A szczęście, łudząc innych, drwi przy jego zgonie!

425 
Jegomość miał wsi, lasy, huty, gruby, miasta,

(Pod Grundmanem majątek ciągle jeszcze wzrasta)
Mysłowice, Kujawy, miasto Katowice,
Rokitnicę, Włoszczyce, Mosznę, Palowice,
Łagiewniki, Sieroty, dalej Miechowice,

430 
Orzesze i Bóg wie co; sam zamek miechowski

Z ogrodami i grubą to jak posag boski!
A pomimo tych bogactw nie czul się szczęśliwym!
Podróżował z lekarzem i z swoim myśliwym
Jakimś Reichelt; snać szukał w świecie swego grobu,