Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Carscy bowiem posłowie domagali się najprzód, aby w instrumencie pokoju dano carowi tytuł dominus Livoniae, a gdy ich z tem odrzucono, włożyli w swój instrument pokojowy, że car oddaje zamki inflanckie, »a także Rygę i Kurlandyę«, które przecie nigdy do niego nie należały. Oburzeni tą czelnością Polacy, wyrzucili carskich posłów za drzwi. Legat zażegnał burzę, ale sam przebyć musiał nową. Instrument pokoju kończył się słowy: Tę pokoju ustawę uchwaliliśmy »wobecności legata Grzegorza XIII«. Carscy posłowie żądali wykreślenia tych słów. Possewin, który w całej tej legacyi chwałę Stolicy św. miał na celu, oburzony tem do żywego, uchwycił Olfirijewa za kołnierz, potrząsł nim, ujął potem za pętlice od futra i wyniósł za drzwi. Uczynił to samo z posłem drugim Jeleckim, wołając: »precz mi stąd, wynoście się, nie mam z wami nic do mówienia«. Poprawił im poseł polski Zbarazki: »zbierajcie wasze manatki, jutro odjeżdżacie«. Zrozumieli nareszcie carscy, że wszelkie wybiegi bezskuteczne i 15 stycznia 1582 r. podpisali instrument »pokoju zapolskiego«.
Nie był on dla Polski »wielkiem nieszczęściem i nie wytrącił Stefanowi oręża z ręki na pokonanie Moskwy«, jak twierdzi wielu, ale w ówczesnych warunkach »był dla króla Stefana i dla wojsk polskich pod Pskowem prawdziwem dobrodziejstwem«, jak tego dowodzą mnogie dokumenta, dyaryusze, akta kongresu i najnowsze opracowania, zwłaszcza profesora Zakrzewskiego i rosyjskiego Jezuity Pawła Pierlinga. Do trudów bowiem i walk oblężenia, przyłączyły się okropności moskiewskiej zimy; mrozy tak silne, iż woda wylana w powietrzu się ścinała. »Pisać Wmci o nędzy, którą tu cierpim, nie śmiem, donosi naoczny świadek, ks. Piotrowski marszałkowi w. k. Opalińskiemu z pod Pskowa 17 stycznia — nie jedno ją cierpieć, ale słyszeć groźno. Większa część wojska wymarzła, trzecia część chora leży, tym co zostali, od mrozu nosy, nogi odpadają, z straży muszą pachołki na wozach na pól martwe do obozu odwozić. Pan Bóg tedy niech będzie pochwalon, że dał taką persewerancyę, która sama na nieprzyjacielu wycisnęła pokój«. Zamilczał o tem, że żołd skąpo dochodził, że żołnierz kożuszków, a często i ciepłej strawy nie miał, że zaraźliwe choroby 30% na łoże powaliły, że sam hetman już z początkiem stycznia zwątpił, czy wytrwa przy oblężeniu i słał gońców do Jamu, zaklinając, aby kończono układy. A były to początki boleści, mrozy wolniały dopiero w kwietniu, i na tego sojusznika, zimę, liczyli snać carscy posłowie, wynajdując coraz to nowe zwłoki do zawarcia pokoju. Odstąpić zaś od oblężenia, znaczyło okryć niesławą króla i rycerstwo i rozzuchwalić cara i do nowych napaści i wojen zachęcić.
Pomijam, że ostatni sejm 1581 r. polecił królowi »kończyć uciążliwą wojnę«, że dla wielu piekących spraw państwa, obecność króla w kraju była konieczną; to tylko dodam, że pokój zapolski, przywracający Polsce Inflanty i Połock, był tylko zawieszeniem broni na lat 10, że po śmierci Iwana Groźnego 18 marca 1584 r., król postanowił Moskwę orężem do Polski przyłączyć i w tym celu zwołał radę senatu do Lublina w sierpniu 1584 r., na którą zawezwał Possewina i wtajemniczając go w plan swój zawojowania Moskwy, a potem wojny przeciw Turkom, dał mu listy kredencyonalne do Grzegorza XIII, do Wenecyan i księcia Toskany Franciszka Medici, w celu wyjednania subsydyów pieniężnych. »Impreza mo-