ludu, pomagał kler świecki, zaproszony kurendą biskupią i zakonnicy krakowscy.
Ale ten olbrzymi ruch religijny nie podobał się tarnowskiemu staroście Breinlowi i prezydentowi gubernialnemu Kriegowi; wynik ich relacyi do Wiednia był ten, że misye ludowe są szkodliwe, bo podburzają przeciw szlachcie i budzą zazdrość świeckiego kleru. Od O. Snarskiego zażądano tłumaczenia się co do niektórych wyrażeń i zwrotów misjonarzy na ambonie, zresztą biskup Pisztek przeniósł się na arcybiskupstwo lwowskie, następca jego w Tarnowie ks. Zacharyasiewicz, józefinista czystej wody, przeciwny był misyom. Więc ustały na czas jakiś w dyecezyi tarnowskiej, zato rozwinęły się pięknie, od 1841 r. w archidyecezyi lwowskiej, poparte i uświetnione współudziałem łacińskiego, ale i ormiańskiego arcybiskupa Stefanowicza. Ten, z życzliwości dla zakonu, nazywał siebie perpetuus provincialis, wieczystym prowincyałem Jezuitów, i przyjęty był ad merita Societatis, urządził i zakończył swą celebrą wielką misyę w Stanisławowie w czerwcu 1841 r.
Za tą poszły ludowe misye 1842—1843 roku w Pieczychwostach pod Żółkwią, hr. Wandy z Potockich Cabogowej, zakonu dobrodziejki, w Dobratyczach, Hodowicy, Zimnejwodzie, Bartatowie, gdzie konkluzje celebrował arcybiskup Pisztek, w asystencyi wygnańca za wiarę, biskupa podlaskiego Gutkowskiego i infułata Ostrawskiego; w polskiej i ruskiej Rzęsnej, Powitnie i Malczycach. Dalej misya w Wiśniowczyku, staraniem proboszcza Michała Zawistowskiego, gdzie także na konkluzyi celebiował arcybiskup Pisztek; w Prasach pod Lwowem, kosztem proboszcza Wiktoryna Tarnawskiego, pani Strzemboszowej i hr. Ożarowskiej. W czerwcu 1844 r. szereg misyi w dobrach hr. Mateusza Miączyńskiego, Pieniakach i Zalożcach i wsiach do tych kluczy należących, a także w Brodach i Kamionce strumiłowej. Równocześnie 4 misyonarze z Milatyna rozjeżdżali się po okolicy z »małemi«, kilkudniowemi misyami.
Na czerwiec 1845 r., zapowiedział dogorywający prawie arcybiskup Pisztek, wielką, 14-dniową misyę pokutną, 5 kazań codziennie, w archikatedrze lwowskiej, na którą zaprosił jako misyonarzy głównych, OO. Snarskiego i Franciszka Kiejnowskiego. Udział inteligencyi był mniej znaczny, ale mieszczan i gminu wielki; przybywały też codziennie w procesjach, parafie wiejskie okoliczne, tak, że musiano urządzić dwie procesye konkluzyjne, jedna 14.000 ludu, rano po rynku z 4 ołtarzami, jak na Boże Ciało; druga 20.000 ludu, wieczorem z katedry na cmentarz łyczakowski. Pomimo tłumów, ład i porządek panował wzorowy.
Oprócz niezaprzeczonych religijno-moralnych korzyści, miały te misye i religijno-polityczną zasługę. Obejmowały bowiem także ludność ruską, a podtrzymując unię, paraliżowały propagandę Rosyi, która już 1842 r. szerzyła się na dobre w wschodniej Galicyi. Ale właśnie dlatego, misye te nie podobały się figurom rządowym i metropolicie ruskiemu Lewickiemu.
Starosta żółkiewski, a raczej komisarz Hajderer, asystujący misyom dla porządku, i dyrektor policyi lwowskiej Sacher, zdali do gubernium relacyę, pierwszy, »że misye chybiają po większej części celu, i dlatego należy je ograniczyć«; drugi, że »według opinii powszechnej są niepraktyczne, niemądre, i chybione w calem wykonaniu, a w dodatku niepotrzebne«.
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/301
Wygląd
Ta strona została przepisana.