Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w kraju. Najpopularniejszy u braci szlachty był, kto najgłośniej wykrzykiwał na króla; nazywało się to »obroną złotej wolności«, patryotyzmem.
Zato rządzili »królikowie«, wielmoże polskie, według swych ambicyi i prywaty, grupując koło siebie młodszą bracie szlachtę, terroryzując króla i kraj najętem nadwomem wojskiem. Ile możnych rodów, tyle drobnych państewek, w niezgodzie, waśni, często i w wojnie z sobą; z królem lub przeciw królowi, jak duma i interes kazał. Najazdy, łupieże, zabójstwa, zdrady nawet uchodziły bezkarnie, bo Jagiełłowe prawo neminem captivabimus nisi jure victum chroniło przed karą. Zresztą kto miał ich karać? bezsilny król, albo jego starosta, który tyle był wart, ile miał własnej fortuny i własnych żołnierzy, albo o ile poprzeć go raczyła szablą szlachta.
Bezrząd ożeniony z prywatą, wyrugował z umysłów pojęcie państwa i nieodłączne od niego poczucie obywatelskiej cnoty, obowiązku, posłuchu i ofiarności. Więc obok niesforności wobec króla, niezgody w obradach sejmowych, nienasyconej chciwości na starostwa i królewszczyzny, niesłychane skąpstwo dla rzpltej. Skąpo uchwalony podatek, skąpiej jeszcze wypłacony, sprawiał, że skarb rzpltej wiecznie pusty; że wojny odporne, bo o zaczepnych wiedzieć nie chciano, dopiero w jesieni rozpoczęte; że najsławniejsze zwycięstwa zmarnowane: że nieliczne zamki i fortece nadgraniczne nie opatrzone w amunicyę, żywność i ludzi, rysują się, szczerbią i walą; że granice wschodnie i południowe, gołe, otworem stoją Moskwie, Turkom, Tatarom i wszelakiemu hultajstwu; że wreszcie szlachta »naród« wmówiła niemądrze w siebie: pierś szlachecka starczy za twierdzę i wojsko. Pozostawały jeszcze miasta, bo z ludem wiejskim już się dawno uporano, zamieniając kmiecia w poddanego. Miasta od czasów Kazimierza W. handlowe, zamożne i rządne, bo na prawie niemieckiem osiadłe, podpora tronu, od którego brały przywileje, padły także ofiarą partykularyzmu szlacheckiego stanu. Szereg sejmowych ustaw, zwłaszcza 1564, zawarowawszy przywileje dróg handlowych i składów towarowych (emporyów), wzbronił kupiectwu krajowemu wywożenia towaru za granice, zato szlachcie pozwolił na wolny wywóz surowca, a co gorsza, zagranicznym kupcom otworzył wolne granice do przywozu wszelakiego towaru. Znaczyło to podkopać zamożny stan kupiecki, zubożyć miasta, zniszczyć przemysł krajowy.
Nie odrazu, bo przez dwa wieki, od przywileju koszyckiego 1374 do Unii lubelskiej 1569, wyrabiał się bezrząd, zwany »złotą wolnością« szlachecką, podczas kiedy na Zachodzie widoczna dążność do monarchii, na miastach i stałych wojskach opartej, a na Wschodzie już dawno panował absolutyzm monarchiczny; Polska stawała się anomalią w koncercie państw Europy.
Wpłynęły na to, zgodnem zdaniem historyków, oprócz słabości charakteru królów Jagiellonów, a kastowej ambicyi szlachty, humanizm XV wieku, »który wywołał swawolę myśli a jałowość czynu« i córa jego, reformacya XVI wieku znana u nas pod nazwą »nowinek religijnych«.
Przychodziły one do Polski dwoma szlakami. Luteranizm, idący z Prus książęcych, a w części i z Inflant od zlutrzałych Mieczowników, ogarnął najprzód (1520—1555) Gdańsk, Toruń, Elbląg, Chełmno, Malborg, i inne miasta pruskie, dostał się do Poznania i Wielkopolski i rozpanoszył się