Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jan Rola Tarnowski przeznaczył, kazania tylko mówili z ambony głównej, jako stali kaznodzieje kolegiaccy.
Trwało to lat 10. Na żądanie kongregacyi prowincyalnej w Wilnie 1606 r., jenerał Akwawiwa zamienił 1608 roku rezydencye warszawską na dom profesów, postawiony z nowa na 40 osób. Przy nim w latach 1610—21 stanął z jałmużn króla, Boboli, Jana i Tomasza Gostomskich, Katarzyny Dybowskiej, kupca Krzysztofa Chilsa i innych, piękny kościół N. M. P. Łaskawej. Pierwsze nabożeństwo odprawiło się w nim dla króla i dworu 27 grudnia 1620 r., gdy z powodu zamachu Piekarskiego na króla, kolegiata była zamkniętą. Złocenia i ozdoby świątyni ceniono na parę kroć tysięcy złp. Królowie Wazowie uczęszczali na nabożeństwa, i cała wykwintna Warszawa. W uroczystość bł. Stanisława Kostki, Zygmunt III przynosił w orszaku dworzan, z zamkowej kaplicy do kościoła drogocenną relikwię, głowę tego Świętego, którą poseł królewski Achacy Grochowski otrzymał w darze od jenerała zakonu Vitelleschi 1621 r., i wystawiał ją ku czci publicznej na ołtarzu, wieczorem zaś po skończonem nabożeństwie odnosił do zamku. Władysław IV ofiarował tę relikwię bazylice św. Piotra, dla której pierwotnie była przeznaczona. Tam ona, razem z licznemi szczątkami Świętych Pańskich, w kaplicy relikwii, zwanej także św. Stanisława, cześć odbierała do 1783 r. Część jednak głowy, czaszkę cranium, darował król Annie Wazównie, poślubionej księciu nejburskiemu Wilhelmowi 1638 r. i ta ocalała, i po dziś dzień przechowuje się w kaplicy nowicyatu jezuickiego prowincyi niemieckiej, podczas gdy reszta głowy dla swej drogiej oprawy, zabraną została 1794 r. razem z innemi srebrami bazyliki św. Piotra »na ołtarz ojczyzny«.
Obok kongregacyi maryańskiej, która od 1643 r. nosiła nazwę królewskiej, istniało od 1626 roku bractwo św. Benona dla Niemców, kupców i rzemieślników, osiedlonych w stolicy, mówiono też dla nich kazania niemieckie, a z przybyciem królowej Ludwiki Maryi także kazania francuskie.
Na rozszerzenie domu profesów legował królewicz Karol Ferdynand 5.000 złp., król zaś Władysław dał ciepłą ręką różnymi czasy do 40.000 złp. Za Jana Kazimierza przeciwne sobie stronnictwa, francuskie i austryackie, zbierały się tu na wspólne narady, stąd dom profesów nazywano domus pacia.
Oddawna jednak było zamiarem Jezuitów, obok domu profesów otworzyć kolegium z wyższemi szkołami. Dla trzechkrotnej okupacyi Warszawy przez Szwedów i rabusiowskiej gospodarki band Rakoczego, dla głodu i moru 1655—1658 r., a wskutek tego zdezolowania i zubożenia domu profesów, wreszcie dla politycznych intryg dworskich 1660—1665 r., zwlekali z wykonaniem, aż ich ubiegli Pijarzy, otwierając 1665 r. szkoły z arytmetyką i teologią. Jezuici jednak, ufni w życzliwość króla Jana Kazimierza, który 1667 r. na uposażenie przyszłego kolegium Białołękę i Nieporęt im zapisał, i w opiekę kilku możnych panów, otworzyli via facti, korzystając z bezkrólewia, szkoły humaniora z retoryką i loiką w wrześniu 1668—70. Protestowali Pijarzy, w sejmiku proszowskim i w niespokojnym duchu, ks. Markiewiczu, znaleźli obrońców, ale uciszył ich nuncyusz, biskup zaś