w Żarnowcu, Norbertanek w Żukowie, Brygidek w Gdańsku. Po otwarciu kolegium gdańskiego w Szotlandzie, dwóch lub trzech jego księży, pracowało w roli pomocników proboszcza w samym tylko Gdańsku, dwóch innych na calem Pomorzu. Stałe misye utrzymywali przy kościółkach w Gemlicach i Czapielsku, które wymurowali. Poświęcenia swego złożyli dowody, ku zdziwieniu różnowierców, podczas morów, które w latach 1602, 1620, 1624, 1653, a zwłaszcza 1708—1711 r., (umarło wtenczas w samym Gdańsku 24.500 osób), trapiły ścieśnione murami a ludne bardzo miasto.
Od listopada 1733 r. do czerwca 1734 r. prawowity król polski Stanisław Leszczyński, napierany przez Sasów Augusta III i Rosyan jenerała Lascy i Münnicha, schronił się w obronnym Gdańsku. Lascy stanął kwaterą w Gemlicach, kazał przeszukać kościół i kolegium, a nie znalazłszy ani ukrytej broni, ani ludzi, zostawił w pokoju. Münnich wyciął ogrodowe drzewa na pale do umocnienia wału. Oblężeni jednak Gdańszczanie uwierzyli plotce, że Jezuici przez swój ogród wpuścili Rosyan do Szotlandu, ukrywają ich w piwnicach i t. d., więc ogień swych bateryi skierowali na kościół i kolegium i uszkodzili je mocno. Po kapitulacyi Gdańska dnia 28 czerwca 1734 r., aż do końca sierpnia, kolegium szotlandzkie służyło za więzienie (libera custodia) dla wziętych w niewolę senatorów i dygnitarzy króla Leszczyńskiego, jak: prymas Potocki, pięciu Czartoryskich, trzech Załuskich, Stanisław Poniatowski, Franciszek Ossoliński, ks. Wacław Hieronim Sierakowski, Jerzy Sapieha, Gurowski, pułkownik Błędowski i t. d. Rektor Dobrski oddał im gmach szkolny na mieszkanie, łagodził jak mógł przykrości niewoli, zażył jednak nie mało kłopotu, gdy jeden z nich, podwojewodzic wileński Horain, uszedł szczęśliwie.
Ponieważ przedmieście Szotland (nie Gdańsk) dostało się pierwszym rozbiorem Polski pod panowanie pruskie, przeto brewe Klemensa XIV ogłoszone zostało Jezuitom dopiero 1780 r. Pozostali oni jako Collegium Patrum litteratorum przy nauczaniu w szkołach z filozofią i teologią jeszcze lat kilkanaście, ale cyfra uczniów z 600 spadła na 200. Dziś tam probostwo i fara.
Już 1571 r. OO. Skarga i Herbest kazaniami swemi dali poznać Jezuitów we Lwowie, stolicy ruskiej, zamieszkałej przez Polaków i Niemców przeważnie katolików, Rusinów, Ormian, Wołochów schizmatyków i żydów. Dopiero jednak 1584 r. nowy arcybiskup lwowski Dymitr Solikowski sprowadził OO. Benedykta Herbesta i Kaspra Nahaja, Tatara pojmanego chłopięciem w boju, którego wojewoda podolski Jazłowiecki wykształcił w Krakowie i Rzymie na Jezuitę znakomitego. Pracowali w katedrze w kaplicy żebrackiej (Pana Jezusa Miłosiernego), mieszkali zrazu w arcybiskupim pałacu, potem w domku wynajętym przez obywatelkę lwowską Henclową. Trwało to rok tylko, bo arcybiskup sprawował legacyę królewską w Rzy-