Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce w skróceniu 5 tomów w jednym.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

albo kongregacyi św. Soboru trydenckiego. Potem sejm 1635 r. rozciągając zakaz rzymski na całe duchowieństwo, ustanowił »aby dobra dziedziczne ziemskie od stanu rycerskiego... pod jakimbądź pretekstem nie mogły być alienowane«. Cóż, kiedy do tej ustawy dodano klauzulę, pozwalającą z dóbr ziemskich szlacheckich tworzyć zupełnie nowe fundacye, de nova radice facere fundationes. Więc tylko powiększać dawnych fundacyi dobrami szlacheckiemi nie było wolno, ale i ten zakaz obchodzono w ten sposób, że kupione lub podarowane klasztorowi dobra, obdłużano pro forma znaczną sumą i oddawano wierzycielowi (klasztorowi) w zastaw. Więc i po r. 1635 rosły fundacye zakonne.
Dodać należy, że każdy z 14 zakonów w Polsce, nadane miał od Stolicy św. liczne prwilegia et exemtiones, które jurysdykcyę biskupią ograniczały. Otóż ta niezależność zakonów licznych i zamożnych, wywołała ze strony biskupów polskich reakcyę, wykonywać nad nimi chcieli swą władzę. Opierali się tej »ingerencyi« biskupiej zakonnicy, szukając obrony u nuncyusza i w Rzymie; powstawały zatargi i niesnaski, na które skarżyli się biskupi, i na synodach 1628 i 1643 r. wystąpili przeciw rozwielmożnieniu się zakonów.
Jezuici dzielili wspólną ich dolę. Przybywało im, jak innym nowych fundacyi, powiększały się dawne, ale też od czasu, do czasu dawała się im we znaki ingerencya nie tyle z niechęci, jak z fantazyi pańskiej, biskupów, »którzy nam we wszystkich naszych zajęciach trudności robią, bez żadnego słusznego powodu... wloką nas bezkarnie przed sądy swe, nie mając do tego prawa; bez żadnego porządku prawnego, cytują, potępiają, cenzurami okładają, apelacyi do Stolicy św. nie dopuszczają, bulle i resumta z pogardą tejże Stolicy św. odmiatają, wydania aktów odmawiają... co już w zwyczaj weszło w królestwie naszem z wielkiem zgorszeniem pobożnych«, skarżą się 1645 i 1649 r. do jeneralnej kongregacyi zakonu VIII i IX w Rzymie, wołając o ratunek, a tymczasem ratowali się sami interwencyą nuncyuszów a niekiedy wdaniem się panów możnych.
Kapituły biskupie, zwłaszcza od czasu nieszczęsnej kłótni z akademią krakowską, nie były łaskawe na Jezuitów, bo przewyższali je nauką i wpływem u możnych, czasem zrażali dumą korporacyjną. Ganiły ich metodę prowadzenia seminaryów, to że nie uczą kleryków śpiewu, ceremonii i pastoralnej, to znów że nie posyłają ich dość często do asysty w katedrze, to wreszcie, że za droga ich edukacya. Jakoż w kilku miejscach, jak w Poznaniu, odebrano Jezuitom zarząd seminaryum; wynik był ten, że przez szereg lat dyecezya poznańska zostawała bez seminaryum.
Z klerem parafialnym miały inne zakony, mieli i Jezuici, spory o dziesięciny z dóbr ziemskich, będących uposażeniem kolegiów i o kwartę pogrzebową. Sprawa dziesięcin nie była jasną, proboszczowie z tytułu parochus loci i na mocy uchwały sejmu 1588 »o dobrach kościelnych«, domagali się dziesięcin od dyssydentów nawet, tem bardziej od katolików a więc i zakonników. Ci zaś zasłaniali się swemi exemtiones i zasadą: clericus clericum non decimat. Czynili to samo Jezuici, powołując się na przywileje Pawła III, Piusa IV a zwłaszcza Grzegorza XIII z r. 1578. Za radą jednak jenerała Akwawiwy, aby uniknąć sporów, wchodzili z proboszczami w umowę. Nie zawsze ona dochodziła do skutku. Proboszczowie