zytatorów lub prowincyałów, nie napotkałem nigdzie śladu podobnej ingerencyi biskupiej, ani jakichkolwiek sporów z powodu kolizyi władz. Jezuici starali się, o ile tylko mogli, zadość uczynić życzeniom biskupów, ci zaś szanowali ich instytut i dozwalali swobodnie jego przepisów przestrzegać.
Zato, bywało już w tej pierwszej dobie, że kler kapitulny tu i ówdzie krzywo patrzył na Jezuitów, a powodem były ambony katedralne i kolegiackie, i seminarya. Oddawali je początkowo biskupi Jezuitom z konieczności, bo nie miał kto kazać w katedrze, nie było komu kształcić kleryków. Ale po 15, 20 latach już się znaleźli, zdaniem kapituł, w ich gronie i w klerze świeckim i kaznodzieje i profesorzy zdolni, więc ich korciło, że te zaszczytne miejsca Jezuici zajmowali. Oni zaś z ambon zwłaszcza, ustępować nie mieli ochoty, powoływali się na akta fundacyjne i przywileje w nich otrzymane, stąd tu i ówdzie kwasy i spory, jak to n. p. było we Lwowie.
Zakony dźwigały się ze swego upadku. Relacye nuncyuszów w XVI w. niebardzo pochlebne na ich stan rzucają światło. Najdzielniej trzymali się Dominikanie. Pomimo teologicznych sporów i antagonizmów (de auxiliis), które w Polsce nie odbiły się głośnem echem, bo tu nie o filologiczne kwestye, ale o istotne dogmata chrześcijaństwa walka na zabój toczyła się z herezyą, Jezuici w najlepszej zgodzie żyli z synami św. Dominika. Cystersom, Benedyktynom i Agustynianom kanonikom, służyli chętnie rekolekcyami, poradą w urządzeniu nowicyatów, w zaprowadzeniu klauzury i t. d., jeżeli opaci tej pomocy zażądali. Wychowując w swych szkołach i seminaryach młodzież różnych zakonów, jak to było n. p. w Wilnie, Poznaniu i Brunsberdze, nietylko w naukach, ale i pobożności, przyczyniali się pośrednio do ich rozwoju; ale oprócz Bazylianów, reformy żadnego innego zakonu nie przeprowadzili, ani nie przedsiębrali. Tem mniej chcieli grać rolę reformatorów w klasztorach żeńskich, chociaż, wezwani czy to przez biskupów, czy przez ksienie i przeorysze, pomocy im swej nie odmawiali, jak to n. p. wydarzyło się w klasztorach pp. Klarysek w Starym Sączu, pp. Benedyktynek w Staniątkach, Chełmnie, Toruniu i indziej.
Zjawił się w Polsce koło 1605 r. nowy zakon Karmelitów bosych, gorąco polecony przez kard. Borghese nuncyuszowi Simonetti: „ponieważ ci zakonnicy są przykładnego życia i spodzie-
Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/231
Wygląd
Ta strona została przepisana.