Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/568

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tyńskich ludzi Tanasija. Bowhar bardzo czuchrał się i skrobał się w głowę, przydałby mu się był grzebień-samograj. Kiedy zmiarkował, otworzył gębę: „Beee — A co teraz będzie z nami? Bez gazdy strach!“
Poperecznyk rąbnął ponuro:
— Wiedział co robi. Uciekł stary od dojnic, od kumów, od najmitów, od chrześniaków, od żebraków, od chapających rąk, od chapających oczu. Teraz swobodny.
— Nie mówcie tak — odparł Petrycio. — Nie znacie ludzi, nie znacie wsi, nie znacie pobratymów Tanasija. Żałowali szczerze, płakali, wyli tak, że zagłuszyli wszelki słuch. Biedne baby śpiewały płacząc: „A któż nam da kartofli na zimę, kto mąki na przedwiośniu, drzewa na budowę, jabłek, śliw na jesień. Kto da kożuchy, kto da skórę na postoły?“ Dzieciaki wtórowały i jęczały, a wszystko razem hałakało i wrzeszczało: „Kumie, gdzie wy kumie lubyj!“ Ganić nie trzeba. Szczęśliwy człowiek taki, co jak jabłoń dobra, najlepsze jabłka wokół siebie rozsypał.
— Nie myślcie sobie, że o kimś zapomniał — ciągnął Petrycio — obmyślił wszystko naprzód, zaprosił już dawniej księdza do siebie, zrobił widkaz dokładny, a ksiądz zapisał i wykonał wszystko. Mnie kazał posłać klaczkę, tę na której wczoraj przyjechałem, a innym także, każdemu coś innego.
— Prawda — wtrącił Lubko — mnie kazał posłać ogiera bułanego, tak jak obiecał.
— A mnie cały zastaw pański — mówił Foka — kryształy, talerze, dzbany, widelce jakby na wesele, i nakazywał abym się znów ożenił.
— I nam także — mówił młody Serebraniuk — ojcu posłał skrzynię wykładaną cisem i kiedrą, sam ją wyrzeźbił. I pieniądze dla dzieci.
— A ilu nigdy się nie dowiemy? — dorzucił Petrycio.
Jakby pobudzeni tym, obecni jeden za drugim wymieniali pożegnalne podarunki Tanasijowe.
„Gubernator“ oglądał się znacząco. Natychmiast wszyscy umilkli przystojnie, słuchali nabożnie. Jak zazwyczaj opuścił oczy i przemawiał półgłosem, jak wielkiemu człowiekowi przystoi:
— Wszystkim to wiadomo: Tanasij piętnował żabiowców, aż dech zapierało. Ustępowałem mu z drogi. A dlaczego? Wiecie wszyscy, że w pierwszych dniach tego miesiąca po nocach rzęśnie przelatują ogniste znaki-gwiazdy i spadają dokądś na