Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga II.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiedy raduje się człowiek cudzą radością, jak bezzazdrosne dziecięta boże.
Śpieszą wciąż tamtędy, wciąż ku wschodowi słońca, aż doszli do tego miejsca, gdzie góry obrywają się nagle. Tam głęboko pośród skał toczy się wielki Dunaj, za nim doliny rozległe, słońcem spalone aż czarne. I jeszcze dalej widać morze, a w morzu to wciśnięte miasto straszne — Carogród. Błyszczą w nim cerkwie i dachy, grzyby wielikańskie, łuna od świateł. Watah wskazał Grzywaczowi na Dunaj, na morze. Szepnął: „Przepłyniemy?” Grzywacz zarżał z cicha ochoczo, niejedną rzekę, także zatoki morskie przepływał ze swoim hetmanem w pełnej zbroi.
Zaledwie oglądnęli się, obskoczyli ich Turcy. Czekali w zasadzkach, w skrytkach skalnych, bo tam była granica turecka. Turcy oglądają, oczom nie wierzą: stada niezmierzone, bogactwo jakby u ich cesarza, a pilnuje tylko jeden młody człowiek w płóciance białej. Ostrożnie okrążają z daleka wataha, piki i strzelby ku niemu zwracają. Zaledwie przybliżyli się, odrzuciło ich coś, białość? oczy wataha? czy widok konia? Jedni zawrócili gładko, drudzy zastygli na miejscu, a trzeci, co uparli się iść naprzód, popadali. Komendanci tureccy walą buławami po głowach żołnierzy, a tymczasem krzyczą z daleka, pytają wataha:
— Ktoś ty, skąd jesteś?
— Więcej z jutra niż z wczoraj — odpowiada watah.
— Jakiż twój ród?
— Królewski — mówi watah.
Turcy oglądają: koń królewski, a człowiek? Ha, na oko tak, ale człowiek bez sprawdzenia nijaki. Ściskają się nieco bliżej, ale nie za blisko, radzą coś, mruczą. Wtedy watah rozjuczył jednego konia za drugim, wyjął ogromne białe sery i zapraszał:
— Posilcie się, skosztujcie, używajcie!
Komendanci nie pozwalają swoim nawet tknąć sera, pytają dalej:
— Z jakiegoż wy cesarstwa? Z białego, z czerwonego, ze złotego, czy z naszego zielonego?
— Spod nieba, spod gwiazd, z wszystkich zielonych połonin.
— Któraż wasza mowa?
— Którą rozumie wszelka żywocina.
— Dokądże pędzicie tak, królewski pędzie?
Watah wskazuje na wschód słońca: