Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A gdyby — — Witrołom zwracając się ku Foce, dobył głosu z głębi piersi i zaciął się.
Petrycio odgadł, zakończył.
— A gdyby rębaczom coś przydarzyło się?
Foka pośpieszył się:
— Ale naprzód zwyczajne koszty, codzienne wydatki, a o wypadkach potem. A zatem jedzenie od świąt do Juria za 110 dni — 200 guldenów (jedzenia do świąt nie liczmy). Narzędzia i przewóz 1000 guldenów. Bystreccy rębacze od początku do świąt i od po świętach do Juria 1440 guldenów dziennej robocizny, pomocnicy sprzed świąt i od po świętach do Juria 1000 guldenów. Inni, zaczynając od świąt do Juria 2228 guldenów. Dopłaty dla rębaczy od kłody do ryzowania i do zbijania darab 14000 guldenów. Dopłata do kopania haci przed świętami 500 guldenów, dopłata do kopania na wiosnę, liczmy 1500 guldenów. Dodajmy to wszystko razem wychodzi 21668. Zakarbujemy tu jeszcze, że dopłatę dla kiermanyczów trudno obliczyć tymczasem, a także straty drzewa jeśli się rozbiją daraby, zatem na to zostawimy osobny zapas drzewa. — Zwrócił się do Koczerhana: — Przeliczcie. — Zwrócił się do koliby: — Czy ktoś ma coś do powiedzenia?
Nikt nie zabierał głosu, przeto Foka krasił karby czerwono, po czym objaśniał dalej:
— Jesteśmy spółką, jesteśmy sami gospodarzami w butynie, musimy naprzód myśleć o wydatkach, a potem dopiero o zarobkach. Nasze drzewo płacą lepiej niż inne, już teraz mamy więcej robotników, możemy ściąć więcej drzewa niż zamyśliliśmy na samym początku — około 10000 kłód. Odłóżmy 1000 kłód na bok jako zapas i liczmy ostrożnie: 3000 kłód spławionych do Kut po 10 guldenów od kłody da nam 30000. 3000 kłód do Czerniowiec po 15 guldenów od sztuki da 45000 guldenów. 3000 kłód do miasta Gałacu w Rumunii po 25 guldenów od sztuki da nam 75000 guldenów. Razem 150000 guldenów.
Lękliwy szept przefrunął przez kolibę. Łesio Karawaniuk jęknął cicho, a Kuźma Wichrynka głośno, jakby boleśnie, Harasymko Kryniczny zachichotał głupkowato. Foka przerwał obliczenia, Pechkało ofuknął mrukliwie Harasymka.
— Czego piszczysz?
— Cieszę się — odparł Harasymko i zachichotał jeszcze głośniej.
— Gdy odciągnąć od tego dwadzieścia jeden tysięcy, pozo-