Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którzy je budowali, jak jeszcze więcej ci, którzy je zdobyli,
Oto jak chełpi się jeden z okrutnych zdobywców asyryjskich, dla którego zawzięte niszczenie i zdobywanie było jeszcze większym tytułem do chwały niż budowanie: „Z pomocą szlachetnego i potężnego Assura, mego boskiego władcy i z udziałem zwycięskim Baala i Nabu, bogów, mych wspólników, z łaskawą zgodą Szamasza, sędziego bogów, przebiegłem kraj Urartu jako zwycięzca, jak gdyby wściekły pies — co za skromność zwycięzcy — i szerząc przerażenie nie napotkałem oporu, podbiłem czterysta trzydzieści miast i siedem prowincji i zniszczyłem ich kraj. Wyrąbałem ogromne drzewa siekierami z brązu, i aby ułatwić ruchy mej armii rozszerzyłem proste drogi, aby moje piechury mogli wdrapać się na szczyty“.
I dalej: Z powodu odkopania w fortecach i pałacach sal na 30 metrów długości, stwierdzono, że dachy spoczywały na słupach sosnowych, topolowych i dębowych. Wokoło była kraina dębowa, lecz ów asyryjski władca Sargon wspomina, że po zwycięstwie sprowadził do swego kraju także słupy a raczej swołoki cedrowe. Nic się nie wie jednak o końcu królestwa Urartu, przypuszcza się jedynie, że jak niejednokrotnie później w dziejach, hordy koczowników, w tym wypadku Scytowie zza Kaukazu położyli mu koniec. Tacy sami lub inni koczownicy, chociażby jako oddziały zagarnięte przez zalew Mongołów, mogli dojść aż do Prutu we wczesnym średniowieczu Europy nie przekraczając gór karpackich. I oni to zobaczyli nad Prutem Krainę Dębową taką samą: „Patrzcie, to nasza dębowa kraina“. Zagarnęli ją na zawsze.
W dużym salonie dworu w Sopowie, który się sklepiał wokół potężnego swołoku dębowego, rodzina Mikołaja Torosiewicza z rodu Torosów Manianców siadywała w latach osiemdziesiątych XIX stulecia nieraz przy świetle lampy utrzymywanej naftą dostarczaną z pobliskiej rafinerii braci Vincenzów w Sopowie, także potomków po kądzieli rodu Torosów.
Wieczory zwłaszcza jesienne usposobiały do snucia rozważań, skąd wziął się styl potężnych swołoków, z których zwisały pokaźne lampy vincenzowskie. A jakież tam krainy dębowe rozciągały się za jeziorem Van? Fortece i pałace znad jeziora Van przedstawiają rzeźbione wizerunki bóstw skrzydlatych. Skąd przyleciały te bóstwa? Czy z tamtejszych krain dębowych? I czy nie jest możliwe, że i do nas przylatują takie wizerunki dębów w postaci skrzydlatych bóstw? Takie pytania zadawali sobie czasem synowie Mikołaja z Sopowa, a naj-