Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo III.djvu/579

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Vincenz wie, że ludzie tęsknią dzisiaj do ojczyzny, a zamiast niej przyznaje im się tylko państwa. Ojczyzna jest organiczna, wrośnięta w przeszłość, zawsze nieduża, grzejąca serce, bliska jak własne ciało. Państwo jest mechaniczne. Ojczyzna to Walia, Bretania, Prowansja, Katalonia, kraj Basków, Siedmiogród, Huculszczyzna. (...)
Dla kogoś kto dotyka przeszłości i karmi nią chwilę, czy ma w sobie Karpaty czy Wielkie Księstwo Sabaudii albo Litwy, czy Afrykę — a słuszniej powiedzieć, że jeżeli ma jedno z tego, ma wszystko — dom w którym mieszka może stać równie dobrze w Atenach jak na wyspie Chios. Cokolwiek go otacza jest albo naturą albo jest ludzkie, a przez to zawsze ciekawe i podniecające. Vincenz otwarty na każdy szczegół dnia, czy to będzie zbieranie rydzów, czy kształt chmury, zakochany w Homerze i Platonie, wystukujący laską rytm na górskich ścieżkach, nie marnował energii na żadne polityczne gorączki. Czemuż by nie miał okazywać każdym swoim gestem i uśmiechem, że się nie troszczy, jeżeli naprawdę akceptował i uświetniał to, co jest.“

Czesław Miłosz