Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

je korzenie w ziemię: w te doły sypie się głazy i kamienie, często przynoszone z daleka, z potoka, a czasem z rozbitej czekanem skały podziemnej, i ubija się mocno tak zwaną doubnią, to jest kłodą w kształcie ogromnego, drewnianego młota. Ubija się tak, że powstają niejako cztery słupy kamienne, mocno tkwiące w ziemi i nieco wystające.
Na nich dopiero stają ciosane podwaliny chaty, pod które potem, już raczej dla ozdoby, a mniej dla wzmocnienia, podkłada się równo i symetrycznie kamienne płyty w kilku warstwach.
Gdy się już ustawi podwaliny, siadają wszyscy: rodzina, sąsiedzi i pomocnicy. I słuchają, wysłuchują, jaki znak, jaka wróżba, przepowiednia co do szczęścia i przeznaczenia chaty, choćby z daleka się objawi.
Gdy słychać głosy piękne i łagodne, gdy konie zarżą, bydło zaryczy lub wiatr łagodny i cichy powieje, wróży to szczęście i błogosławieństwo. Ale niedobrze, gdy dolatują głosy niemiłe, ostre, dudnienie i świst wichru, grzmoty, pisk i krzyk jastrzębia lub szczekanie psa. Wtedy proszą gazdowie przemównika lub wieszczuna, aby odwrócił zamiary wrogich sił. A on spełnia przemowę, „mówiąc w czas dogodny a milcząc w czas lichy.“ I wyzywa, wyklina, odwołuje niebezpieczne prądy i napaście:
„Aby szły sobie za morza, bawiły się w piaskach złotych, kołacze jadły i wino piły, bylice-niebylice prawiły, ale woli niebios się nie przeciwiły i przed nią, nie przed ludzkim zachceniem ustąpiły.“
Tego dnia, zwłaszcza popołudnia, po ustawieniu podwalin, już więcej się nie pracuje, lecz świętuje się osnowanie chaty przy muzyce i tańcach. Przy watrze płonącej na miejscu budowy, wśród podwalin stawia się stół. Jedni gwarzą, ucztując przy stole, a inni tańczą i przyśpiewują.
Każdy człon chaty to postęp jej myśli. Na podwalinach stawia się naprzód odrzwia, bo chata nie ma być pudłem. Wejść i wyjść — oto skrót losu człowieczego. Dopiero wokół odrzwi „wiąże się“ przygotowane przeciosy. Zostawiając, to jest wycinając otwory na okna, wciska się „kluczem“ jedną kłodę na drugą, wypukłą częścią na zewnątrz, a prostą do środka. Składana chata rośnie jak skrzynia. Otwarta i jasna schnie nieustannie, przewietrza się nie tylko przez drzwi i okna, przede wszystkim od góry, od nieba, bo dach się jeszcze nie urodził.