czalne dla chaty na przyszłość, z „hrubą“, to jest piecem na pół izby, na którym spać może kilka osób. I z okienkami ledwie widocznymi, chronionymi przez tęgie okiennice. I długo-długo trwa zanim gazdowie postanowią, gdzie mają zakorzenić stałe domostwo dla rodziny i dla rodu.
Lecz domu trwałego — nie dla snu tylko, nie dla schronu, nie na jeden okres wyłącznie — potrzebuje dopiero człowiek z żoną. Między wygnańcem samotnym czy pasterzem wędrownym, co życie swe kieruje według ruchu trzód, a człowiekiem z żoną, jest taka różnica jak między światem, co ku jutru wcale nie spogląda i może prędzej czy później będzie skazany przez los wędrowny, a takim, co chce założyć jutro i pojutrze. Choćby wygnańcom wytępili całe ich rody, gdy pozostanie mąż z żoną — to początek nowej ludzkości. Wystarczą sobie. Potrzebna im tylko chata, nie jako schron wyłącznie, lecz jako ciało i postać rodu. To podwalina i dach życia aż do grobu i poza grób pokolenia dla rodu. Na pociechę nazywają u nas trumnę domowiną, a kto zbudował chatę na śladach Jezusowych i żył tak jak potrzeba na tych śladach, ten ma nadzieję, że po śmierci nie tułactwo go czeka, nie wygnanie, lecz dom. Przecie jak każdy, co pamięta o tułaczym losie człowieka, mieszkaniec Wierchowiny pozostanie ostrożny i czujny, choćby mieszkał w najlepiej chronionej i w najwygodniejszej chacie. Widać to po samej postaci chaty jak i po jej zamieszkaniu. Zatem gdy zapytać go, czy dobrze się mieszka, czy zdrów, nie inaczej odpowie jak: „Tymczasem dobrze, tymczasem zdrów“.
Co ma trwać długo, powstaje długo. Niech nas nie dziwi, że z budową nowej chaty nikt się nie spieszy.
O samym miejscu zdatnym, dobrym, błogosławionym i na budowę przeznaczonym, zwierzęta domowe, krówki i gazdy-karzełki, mrówki pierwsze wiadomość mają. Więc trzeba pilnie patrzeć, w których miejscach bydło lubi odpoczywać lub gdzie się gnieżdżą mrowiska, bo tam jest dobre miejsce na chatę. A wtedy jeszcze w tym miejscu niech sam gazda lub cieśla watrę rozpali i zaśnie przy niej: jeśli ma sny dobre, miłe i pogodne, zwłaszcza, jeśli mu się przyśni chudoba, jest to radosne potwierdzenie, że znaleziono miejsce przez święte moce wskazane.
I wtedy na tym miejscu zakopują krzyż ze smereczyny, poświęcony i okadzany kadzidłem.
Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/62
Wygląd
Ta strona została skorygowana.