Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/565

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

torturach. Bahàn zaś przez całych lat trzydzieści opryszkował światami. Jak wyszedł wtedy, tak przez lat trzydzieści ani razu w chacie się nie pokazał.
O Dmytrze słychać było potem, że jakaś wdowa, księżna wołoska, czy turecka, w nim się rozkochała. Nakazała popom tureckim uczyć go pisania i wiary tureckiej. Ale nie taki był Dmytro, żeby między tą popownią swoje zapomnieć. Ciekaw był zawsze nowości wszelakiej, jednak co dnia, po chrześcijańsku, do słoneczka rodowego modły wznosił. Co dnia wieczorem spoglądał ku zachodniej stronie, ku Hołowom, dokąd wędrowało sobie słoneczko. Marzył o starym Sztefanku, Leliu jedynym, człowieku, jakiemu równego nie było na świecie — z boleścią w sercu wspominał Ołenkę, dziewczynę, jakiej równej nie było na świecie.
Z czasem stał się mocarzem wielkim, baszą został, cesarza tureckiego watażkiem. Kudila i Czupreja zawsze miał przy sobie. Słychać, że wielkie rody pańskie od niego tam pochodzą, na Tureczczinie, czy w ziemi wołoskiej.
Zawsze chował Dmytro w sercu myśl o kraju swoim. Którędy wędrował, jak wojował przeciw wszystkim mocarzom o słobodę, czy w tureckich krajach, czy na Ukrainie, czy na Rabskim brzegu,[1] czy na pustyni — to już jest inna, osobna opowieść.
Gdy umarła turecka pani, porzucił wojowanie. Nie wiadomo jak się to stało, że Dmytro wraz z towarzyszami zechcieli zostać czerńcami i już się Dmytro o to układał ze starszyzną monasterską. Jednak mnisi, gdy zobaczyli Czupreja, przestraszyli się troszkę, i odradzali im, że to nie dla nich chleb monasterski. Zatem opodal klasztoru osiedli, wszyscy trzej na wielkiej górze, co pośród morza sterczy. Oczyszczali serca radością nabożną, wnikali w pismo światowe, tak jak niegdyś młody żydowski pobratym objawił Dmytrowi. Raz na rok, na święto wiosenne wypatrywali na wodach skorupek i pisanek, co miały przypłynąć z daleka z rodzonych gór. Czasem jeszcze Dmytrowi przyśniły się zagadki, jak gwiazdy gorejące nad ojczystym krajem. Opowiadał o tym pobratymom.
I więcej nie było słuchu o junakach.

Po latach trzydziestu, kiedy zmieniły się czasy, wrócił Bahán do chaty. Dzieciaki, które w kołysce lub na piecu zostawił, dawno się już pożeniły, wnuki zastał w chacie dorodne. Biało-

  1. Arabskim.