Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wieczór już zbliżył się, gdy goście chramowi zaczęli się rozchodzić po chatach, zaproszeni przez gazdów krasnojylskich i hołowskich.


∗             ∗

Choć Dmytro porwał wszystkich samym sobą i pieśnią, opowiadano, że z Ołenką właśnie najmądrzejszy na całą Krasnojylę gazda, zwany Filkiem, jednych był myśli.
Stary Filko nie pochodził z gór lecz, jak mówiono, był sierotą ze zbiedniałego pańskiego rodu. W młodości nie tylko znał się z Doboszem, lecz także ze świętym rabinem pustelnikiem, co to mieszkał gdzieś w skałach, czy to poniżej Jasienowa, czy też aż pod Tiudiowem w skale Sokolskiej. Filko wszyściutko wiedział o skarbach, a całe swoje mienie wypracował własnymi rękami. Tam gdzie niegdyś były łomy i rumowiska skalne, sam carynki wyrobił. Pierwszy tu zaprowadził kukurydzę, pierwszy sadził barabolę, jeszcze przedtem zanim w czasie ciężkiego roku urzędy cesarskie ją przywiozły. Radzono go się często, nie tylko w sprawach gospodarskich. Chociaż nie należał do najstarszych gazdów i nie miał nawet jeszcze przepisanych zwyczajem lat, wzywano go na sądka według prawa starowieku. Wówczas już prawo to kryło się i taiło przed urzędami i mandatorami. Może od rabina nabył szczególnej umiejętności leczenia, odpędzania złych prądów, złych duchów.
Poważny był ten Filko, pewny człowiek, nikomu źle nie życzył, jednak jak każdy żywy człek, miał swoje wady. Był mrukliwy, mówił mało. Choć wiedział swoje, trudno odeń było radę wyciągnąć. Tak też i wtedy. Cały dzień przechadzał się po cmentarzu podczas chramu i podczas zwady ze Szkindami. Przez cały czas nie wyrzekł ani słowa. Może by go byli spytali, znając rozum jego i doświadczenie gazdowskie. Jednak był taki natłok ludzi, taki gwar i zamieszanie, że o Filku nie pamiętano.
Po chramie każda chata w Krasnojyli, choćby jak odległa i samotnie, wśród lasu, gąszczy czy na wierchu położona, pełna była gości. Było też niemało gości w przestronnej chacie Filkowej. Wieczorem wielu gazdów siedziało i ucztowało za stołem Filkowym. Po jakimś czasie, jak zwyczajnie, zmieniali się. Coraz mniej znaczni, coraz młodsi zasiadali za stołem. Po posiłku rozgwarzyli się wszyscy. Rozprawiali o posłowaniu. Filko nie