Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kowej mądrość orłem się rozsiadła i dumnie gazduje w niej hejby w grażdzie szczytowej.
Andrijko nigdy nie nabrał serca do tego, co się teraz dzieje. Pogodny, pobłażliwy pozwalał kręcić nosem na to i na owo, ale nie na Dmytrową wyprawę. Mało czym można go było tak rozeźlić. I na to nieuctwo — zwykł odpowiadać, wprawdzie mądrze, ale i groźnie. Zdawało się, że sam Czuprej się zjawił. Jak wstanie — to i włosy długie, okalające łysinę, same dęba mu się podniosą, a cienie ich na ścianie wyciągają się, jakby stado gęsi wielikańskich zadziobać chciało wroga. Jak nie krzyknie, aż szyby zadzwonią, a niejeden Bogu ducha winien słuchacz zlęknie się i poderwie z ławy. A jak kułakiem o stół grzmotnie, to stół podskakuje i kruhlaka tańczy przepisowo.
— To jest wojowanie wasze? rodem szczury obłupione!
To, ot teraz? z musu? z niewoli? gdzie każdy kaluchem trzęsie, w portkach bulgocze? A z rowu tyłek wrogom wystawia, zamiast głowy junackiej. To archijudzki wynalazek, aby świat cały niewolą pokryć, jakby kirem czarnym. Aby każdy ze strachu dopiero robił się śmiały. Patrzcie na takiego jednorała: czupryna wygolona kryminalna, jak budz spleśniały, a swój regement w kupie trzyma, jakby na powrózkach, jakby na łańcuszkach, jakby na motuzkach prowadził. Jak zgonnik stado podświnków do Kosowa na jarmark popędza. To ma być watażko? A to towarzystwo? To jest bujność? To junactwo? Nie o żadne katownie nam chodzi. Budują je sobie, a potem sami w nich gniją. Tak trzeba. Lecz niechaj o junactwie pamięć się przechowa. Bo świat ten teraz to macocha bez serca, dla nas haj! skąpa, a dla siebie rozrzutna. Niechże dawność nas zakołysze!


∗             ∗

Oto co głosi opowieść Andrijkowa. Na wstępie przekazuje szczątek pieśni o Czupreju.

Czy lasy się łamią, czy grają tak wały?
Czy tucze-trembity po skałach zagrały?
To dziwa się niosą skrzydlate — zębate,
To hula Czuprej sam, watażko czubaty.

To płynęły cztery daraby jedna za drugą. A wciąż z nich to huczne pieśni szły, to granie trąb. Wywijały się daraby, wy-