Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie na wszystko od razu umiał odpowiedzieć stary Sztefanko.
— Gdzie przebywa? Ha, kiedy mi nie mówi. Od dziecka nigdy mi nie mówił — słobodny chłopczyna. Ale cóż? Nie będę wam taił: gdyby mi nieraz i powiedział, nawet wam, mandatorio nie mógłbym tego wyjawić.
Przychodzi do chaty nieraz on, synek jedyny, a siedzi zawsze w matczynej izbie przy hrubie. A co robi? Najwięcej gra i śpiewa. I w bukowinkach — strach lubi przesiadywać. Tam widno, raz w raz, czary molfarskie praktykuje. Ale cóż wam z tego, mandatorio — biedaku? Powiada Dmytryk, że siły nie macie i śmiałości przyjść po niego. To już tak być musi, że nie macie, bo ja wam dostępu do obejścia nie bronię.
To jedno powiem wam szczerze, jasna mandatorio, wy strzeżcie się tego Dmytryka. —
W tej chwili obecny przy przesłuchiwaniu wysłużony żandarm Brnatzik, stojący obok, przysunął się do Sztefanka, aby w stosownej chwili przerwać i zdusić niebezpieczne pogróżki, a siedzący przy stole zasuszony justicjariusz, podniósł z powagą pióro, by je protokołować.
Ale Sztefan ciągnął dalej powoli, niezmącenie i tylko zniżył głos, jakby tajemnicę wielką powiadał:
— To, mandatorio, sprawa taka: on dziś z panem waszym cesarzem na bakier, niby że wojuje. A jutro, ha, jutro może być i w pobratymstwie. I będzie dla was bieda. Po co ci za służbę pokutować, sieroto? Bo oni tak to zawsze ci wojacy między sobą. Ja coś wiem o tym. Ale cicho, wszystkiego mi mówić nie wolno. —
Tych jednak tajemnic mandator jakoś nie był ciekawy. Zapytał go tylko w końcu o wspólników Dmytra, czy ich zna i ilu ich jest. Rozweselił się stary:
— A cóż to wy, bratczyku-mandatorio, pieśni nie znacie, co to łuną pała po carynkach i połoninach? Taże całe góry ma za wspólników. Każdy, którego spotkacie, to wspólnik jego. Niech tylko wystąpi Dmytryk, wszystkie wasze routy się rozlecą i z nim pójdą.

Ileż będzie, Wasyluku, twego towarzystwa?
Jako w naszej bukowince zielonego lista.

Tak to śpiewają wszędzie, i wszyscy to wiedzą. — Ale jednak mnie wierzcie, mandatorio, bez niego — to puste wszystko,