Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/395

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

więcej potrzeba? Ale już zebrał to towarzystwo jakby rodzinę, pilnuje i hoduje ich jak ojciec dzieci. Gdyby tak sobie gdzieś odszedł, rozleci się towarzystwo i może jeszcze biedy narobi z bujności. Wtedy niewola usadowi się na karkach ojców i rodów, a pieśń zaginie.
Tak sobie gwarzyli wtedy w chacie ojcowskiej na Hołowach, jak dwaj bratkowie rodzeni, gazdowski syn, watażko Dmytro i żydowski wieszczun-biedaczyna. Działo się to piątej wiosny Dmytrowego wojowania. —
Ale rozgłos o tym zuchwalstwie nowym, o wesołych i szumnych zabawach, o bractwie śpiewackim nieuchwytnym a groźnym i o brataniu się z wsiami doszedł w końcu aż do Kut, do mandatorii. I znów puszkary wystraszeni surowymi rozkazami zbierali przemocą po wsiach setki ludzi, i tak liczne routy ścigały opryszków, gnały po wertepach i połoninach za Dmytrem. Znów, chociaż było lato, musieli siedzieć opryszki po schowkach w ciągłym pogotowiu. Nie dość bowiem, że płaje i osiedla pełne były żołnierzy, puszkarów i rout wiejskich, przemocą zwerbowanych, a wałęsających się tędy i owędy, lecz w dodatku zaczęto budować czerdaki i wartownie, naprzód poniżej Jasienowa przy ujściu Riczki (tam gdzie teraz murowana kaplica Babijowa postawiona z opryszkowskich pieniędzy), a później w Żabiem, aby stamtąd codziennie góry patrolować. Zrobiono wreszcie (na rozkaz mandatorii) zastawy na rzekach; w miejscach przeprawy koło płaju utrzymywano straże, a także patrolowano rzeki na małych darabach, aby opryszki nie mogli przeprawiać się z jednego brzegu na drugi. Miał bowiem myśl taką mandator z Kut: zbudować później w tych samych miejscach, gdzie były czerdaki, nowe katownie, nowe kaźnie — kátuszi, jak je zwano. Bo, jak mówił, nigdy inaczej w górach nie będzie porządku.
Tymczasem jednak trudno było schwytać opryszków, czy Wasylukowych czy innych, więc za porządkiem kazał mandator łapać i pakować do katowni ludzi wiejskich. Tych tylko oszczędzał, którzy razem z puszkarami brali udział w routach, ścigających opryszków. Jednych wypuszczał i znów chwytał drugich, trzymał ich, najwięcej jednak ludzi starych, zamożnych, których wszyscy poważali. Może chciał pokazać naocznie moc mandatorską i cesarską. Coraz więcej ludzi nie tylko więziono, ale także czasem męczono niewinnie, coraz więcej też krwi bryzgało w tej katowni kuckiej, jak zaświadczają starzy ludzie.