Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo I.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sne srebrnawe szłomy. A gdy się rzuci okiem wstecz ku wschodowi, widać tam głęboko w dole kopułę cerkwi i sioło, Diduszkową Riczkę, zwaną także Krasnojylą.
Diduszkowa Riczka wywodziła się z osadników i sług, osiedlonych tam i obdarzonych wianem przez starego Diduszkę.
Jak głoszą kroniki przechowane w plebanii, pierwsza cerkiew została zbudowana przy końcu wsi (przy ujściu Riczki do Czeremoszu) przez dziedziczkę Ludwikę Potocką, hetmanową wielką koronną i ks. Jana Gadzińskiego w r. 1757. Było to dwanaście lat po śmierci Dobosza. Rosła tam niegdyś nad Czeremoszem bardzo wielka jodła. Z niej to właśnie wtedy zbudowano tę cerkiewkę, a z grubego pnia-odziomka zrobiono ołtarz. Od tej też jodły nazwano parafię i osiedle Krasnojyla, co znaczy piękna jodła. Jeszcze przed stu trzydziestu laty stała ta cerkiewka u wylotu Riczki nad Czeremoszem. Później przeniesiono i parafię i cerkiew w górę Riczki Diduszkowej, bliżej ku Hołowom, na miejsce zwane Dubowem. Tam też zbudowano w roku 1821 nową dużą cerkiew, która i dotąd istnieje. Z przeniesieniem cerkwi nazwa Krasnojyla przeniosła się na całą Diduszkową Riczkę. Kto by zaś chciał zobaczyć stareńką cerkiewkę, zbudowaną przed dwoma wiekami, z pięknej jodły, cerkiewkę, do której chadzali junacy z Hołów, w której ochrzczony był Dmytro i cały ród Wasylukowych, ten musi udać się do Czehrynówki. Tam właśnie przy drodze z Kosowa do Kut stoi foremna, choć zmurszała, cerkiewka, o przekroju krzyża z krótkimi ramionami, z wieloma daszkami, przyczółkami i krytym gankiem. Nad tym gankiem widnieje napis pół po łacinie, pół w starocerkiewnym języku, że dla dobra społeczeństwa przeniesiono w roku 1821 tę cerkiew z Krasnojyli.
Przez to założenie parafii Riczka weszła w pewien stały związek z kościołem i ze światem. Lecz Hołowy nie były ściśle związane z tą parafią. Niektórzy chodzili do cerkwi w Krasnojyli, inni zaś aż do Foreskuły nad Białym Czeremoszem. Hołowy żyły swoim życiem. Przez długie lata rody hołowskie nie żeniły się nawet z najbliższymi Krasnojylcami. I tak przez wieki wsie, osiedla i rody żyły, każde dla siebie, na łonie puszcz i połonin, bez dziejów, bez innych zdarzeń jak urodziny, gazdowskie życie, śmierć, bez innych przygód jak walka z niedźwiedziem i burza z piorunami.
Od czasów napadów tatarskich osadnicy górscy oficjalnie i formalnie zależni byli od zamków podgórskich i od ich do-