się w morzu, co zwie się Duże i Dużne[1]. Nasze pisanki na Wielkanoc trafiają stąd przez morze do Rachmanów. I ja znajdę, kiedy zawołają stamtąd.
Zerwał się, przybliżył się do króla. Tymczasem król zapytał o coś szeptem mistrza, mistrz wzruszył ramionami bezradnie, potem przemawiał, z wyrazem szczególnej czci głosem przyciszonym, do króla.
— Stamtąd, z drugiego końca skalnego chodnika, co dociera niedaleko stąd, do krańców waszego królestwa, najjaśniejszy panie — Rada tych co zaprzysiężeni sprawiedliwości, ogląda z wielką uwagą narodziny sprawiedliwości między przestępstwem a tańcem. Stawia czoło obu śmiechom zanim się połączą: śmiechowi tego co z świata się śmieje i tego z którego cały świat się śmieje. Upomina po bratersku: niech sędzia usiądzie na żarze węglowym, a doradca niech stanie w gradzie gróźb, co potężniej uderzają jego samego niż tego, który prosi o radę. Rada docenia wdzięcznie podszepty do czynów wprost, a także czyny odwrotne przez to, że krzywda zbrodnicza wyzwała sprawiedliwość, choćby w oburzeniu. Lecz modli się z troską pokorną, aby z tego nie zrodziły się nowe zbrodnie, co z pychy powołują się na sprawiedliwość. Ogląda tego tu młodzieńca, jak budzą go w nocy myśli o biedakach. Czasem nawet we dnie nie daje mu przełknąć kęska chleba to jedno świadome widzenie: jak to niewielu ludzi je do syta, jakie mnóstwo nie dojada i głoduje i przez to poniżając się do ziemi zapomina na czyje podobieństwo są stworzeni. Jak malutka garstka przejada się ze szkodą wszystkich. Wie on to, bo widzi na codzień, tak jakby miał przed sobą arkusze i wykazy z wielu królestw. A skądże to? To jest dla światłej Rady przedmiotem zdziwienia, rozważań, rozmów. Węgle go raz wraz pieką, żar dla ogniska sprawiedliwości. Światłej Radzie wiadomo wszakże, że choć nie zabił bezbronnego ani nikogo bez ostrzeżenia, zabijał nieraz. I teraz zabija z gniewu, z mściwej zawziętości i to wydaje się jego zawodem. Lecz tutaj Rada modli się, aby położono na szalę, że przez to wypala z siebie żużle nienawiści i pamiętliwej złości. Bo potem znów rozpala się żarliwą wiedzą o biednych i potrzebujących. Podejmuje nawet próby nakarmienia, a wiadomo, że kto karmi bliźnich bez własnej korzyści, bez najmniejszej myśli o nagrodzie, ma za to niezwłoczną nagrodę, iż karmi ogień własnej
- ↑ Potężne i tęczowe.