Strona:Stanisław Tarnowski - Chopin i Grottger.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
41
Fryderyk Chopin.

rym dwie godziny trzeba siedzieć z mężczyznami u stołu i patrzeć co mówią, a słuchać jak piją. Znudzony na śmierć, myśląc o czem innem jak oni, idę do salonu, gdzie trzeba całej siły duszy, żeby siebie trochę ożywić, bo wtenczas ciekawi mnie słyszeć. Potem odnosi mnie po schodach mój poczciwy Daniel do sypialnego pokoju, rozbiera, kładzie, zostawia świecę, i wolno mi dyszeć i marzyć aż do rana, póki się znowu to samo nie zacznie. A jak się gdzieś już trochę przyzwyczaję, to znowu gdzieindziej jechać trzeba, bo moje Szkotki pokoju mi nie dają, tylko albo po mnie przyjeżdżają, albo mnie po familii wożą. One mnie przez dobroć zaduszą, a ja im tego przez grzeczność nie odmówię.«
Czasem przedrze się taki promyk wesołości, taki odbłysk dowcipu przez jego smutek. Innym razem opowiada, że był w operze w Londynie, gdzie Jenny Lind po raz pierwszy śpiewała, a królowa po długiej niebytności po raz pierwszy się pokazała. »Obie zrobiły wielki effekt, a na mnie nawet stary Wellington, który jak stary pies monarchiczny w budzie przed swoją koronowaną panią siedział. Doznałem Jenny Lind, jest z niej Szwed oryginał«.
Ale zniechęcenie, rozstrojenie jest częstsze. »Jadę do Manchestru, gdzie daję wielki koncert: mam grać dwa razy bez orkiestry. Alboni przyjedzie. Ale mnie nic do tego, tylko usiądę i zagram. Ale co potem zrobię nie wiem: żebym choć wiedział, że mnie tu w zimie choroba nie złoży«.
W innym liście skarży się cierpiący, że grał na koncercie, poleca, żeby mu szukano mieszkania: »po co cię tem wszystkiem trudnię, nie wiem, bo mi się niczego nie chce. Ale niby powinienem o sobie myśleć, więc dopomóż mi w tej kwestyi«. A potem wraca wspomnienie fatalnej miłości: »nie przeklinałem nigdy nikogo, ale tak mi jest już nieznośnie teraz, że zdaje mi się, żeby mi lżej było, gdybym mógł przekląć Lukrecyę! Ależ i tam cierpią zapewne, a cierpią tem bardziej, że się starzeją w złości«.