Strona:Stanisław Tarnowski-O Rusi i Rusinach.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

madę do śledztwa. Zaczyna się namowa, zrazu niby łagodna i słodka, żeby się nie buntowali i wyznawali taką wiarę, jak cesarz chce. Lud odpowiada, że „kiedy żydom pozwalacie spokojnie swoją wiarę wyznawać, to pozwólcież i nam”. Wtedy drugi urzędnik woła: „a cóż to wy łotry buntowniki, nawet się nie ukłonicie panu senatorowi ?” Lud się kłania. – „Nie tak! niżej, do kolan. I rękę pocałować”. Jeden po drugim schyla się do kolan i całuje, nie domyślając się zdrady. A tymczasem co który to zrobił, to go brali na bok, i zapisywali, że się poprawił i poddał, i że już jest prawosławny. Kazali im, żeby nazajutrz wszyscy byli w cerkwi, przyjąć Św. kommunię.
Ale poznali zdradę, i nie przyszedł do cerkwi żaden.
Wtedy całą wieś otoczono wojskiem tak, że żadną ścieżką nikt się z niej wyniknąć nie mógł, ani dać znać, co się tam dzieje. Grożono, że kto się opierać będzie, to dostanie pięćset kijów, a jak te wytrzyma to drugie pięćset, i jeszcze trzecie, i pojedzie na Sybir; a nad żonami i córkami pastwić się będą żołnierze. W końcu otoczono całą gromadę wojskiem, bagnetami zapchano do cerkwi, tam gwałtem otwierano usta, tłukąc pod brodę pięścią albo koląc bagnetem, i w usta wpychano schyzmatycką kommunię. Potem zapisano, że wszyscy włościanie Dziernowiccy dobrowolnie wrócili na prawosławie!
Tak się skończyła sprawa Dziernowicka. Później było gorzej. Tysiące podobnych, i okrutniej szych jeszcze działo się na Podlasiu, i dzieje się dotąd.
W dawnem województwie Podlaskiem i w części Lubelskiego – (Moskale przezwali je Siedlecką i Lu-