Strona:Stanisław Tarnowski-O Rusi i Rusinach.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wadził majątek do porządku, ojcom spokojną szczęśliwą starość zapewnił: i zacięty Rusin przed śmiercią dziękował Panu Bogu za to, że mu się syn zlaszył... Tak Ruś polszczała! Wpływem większej oświaty i sprawności, dobrodziejstwem obrony i bezpieczeństwa.
Dom Jagielloński wygasł: na tronie polskim zasiadł Stefan Batory, i między wieloma mądremi i wielkiemi dziełami zajął się także i sprawami Rusi.
Powiedzieliśmy już, że poniżej Kijowa, po obu brzegach Dniepru, w pustych stepach osiadali ludzie, których nazywano Kozakami. Byli miedzy nimi i Polacy, (szlachta jak włościanie), i Wołosi, i Węgrzy, i czasem nawet Tatarzy, ale najwięcej Rusinów. Dużo zaś było takich co nie mieli z czego żyć, lub zmarnowali to co mieli, i nie wiedzieli co z sobą począć.
Liczba ich pomnożyła się znacznie w ciągu stu lat. Byli to ludzie do boju odważni, do napaści skłonni, hardzi, zuchwali, chciwi łupu, a przywykli żyć w nieograniczonej swobodzie, bez żadnej nad sobą zwierzchności. Żyli z polowania, rybołowstwa, i wypraw wojennych: uprawą roli prawie się nie trudnili. Taki lud zbrojny a zuchwały mógł się stać bardzo niebezpiecznym, bo i sąsiednie województwa polskie mógł napadać, i częstemi wyprawami na Brzegi Czarnego Morza, na tureckie miasta, mógł zawsze dać Turkom powód do wojny z Polską. Król Batory niebezpieczeństwo to widział, a razem miarkował, jak ten lud wojenny, a na pograniczu osiadły, mógł doskonale zasłaniać Polskę i Chrześciaństwo całe od Tatarów: byle go tylko w ścisłej wojskowej karności utrzymać. Ta część kozaków, która mieszkała na prawym (bliższym od nas) brzegu Dniepru, była zawsze spokojniejsza; dała się podzielić na pułki, i służyła za