Strona:Stanisław Przybyszewski - Polska i święta wojna.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wysokiej etycznej kultury był lepiej w stanie ogrom tej ofiary zrozumieć i pojąć, jak właśnie naród niemiecki — tylko odrobinę dobrej woli na to potrzeba.
Jeszcze zastrzeżenia? Jeszcze niedowierzania?
Cała Polska tylko trzydzieści tysięcy legionistów!?
Tak! cała Polska! Bo ta mała Galicya, w której było wogóle możliwe legiony tworzyć, to polski Piemont, do którego schronili się wszyscy wygnańcy i proskrybowani w Królestwie, wszyscy ci, którzy wprost zerwali się ze stryczka rosyjskiego kata: Kraków i Lwów, to asyle, do których się exodus polskiej inteligencyi z Królestwa zwrócił, a jeżeli się mówi o duszy Polski, to trzeba jej w Galicyi szukać.
Tu znalazła przytułek, schronienie, tu mogła się swobodnie rozwijać i szeroko swe skrzydła do wolnego i śmiałego lotu rozpić, i tylko tu mogli się rozbitki z rewolucyi w 190j r. na nowo zorganizować, do boju zdolne zastępy zebrać, regularne wojsko stworzyć, w którego szeregi coraz to nowe zastępy żarliwych wyznawców idei niepodległościowej napływały.
I tak powstało liczebnie wprawdzie niewielkie wojsko polskie, ale karne, doskonale wyćwiczone, rwące się do boju wojsko pod wodzą męża i bohatera, którego nazwisko godnie obok nazwisk największych bohaterów polskich stanąć może: generał Józef Piłsudski.


∗             ∗