Strona:Stanisław Przybyszewski - Adam Drzazga.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szym, na kształt przeźroczystego kryształu, tęczowym blaskiem się mieniącego.
Ale są duchy dyabelskie, które silniejsze są od tych, jakie płyną z światłości i moc mają taką, że światłość gaszą.
I otóż ujrzał, jak ta kojąca, łaską Boga bogata gwiazda, blednąc jęła. bo szatan poprzysiągł jej śmierć i zagładę, i widział, jak szatan kazirodczej chuci, zazdrości i obłędu stłumił i zgasił ową światłość, mającą łaskę Bożą, aby blaskiem swym ani ogrzać ani rozświecić nie mogła, i wrzucił ją na dno przepaści.
A gdy już zgasł w czarnej toni biały jej blask, prysła wizya, Adam odwrócił się od palącego się domu występku i zbrodni, zeszedł w dolinę i odziany burzą, szarpany coraz gwałtowniejszą wichurą szedł w dal twardym, ciężkim krokiem — On — Mściciel — On przez moc świętego ognia i moc miłości mocarny, sprawiedliwy Sędzia zbrodni spełnionych przez ród Krywłów.

KONIEC.