Tytusowi hr. Działyńskiemu radca ziemiański zabronił wywiesić na zamku kórnickim chorągwi z własnemi herbowemi barwami (biało-czerwonemi), na co Działyński odpowiedział owemu urzędnikowi, że jeśli będzie musiał zdjąć swą chorągiew, to wywiesi inną, czarną z trupią głową na znak żałoby po utraconych swobodach obywatelskich.[1]
Odmawiano prawa do języka polskiego różnym komisyom, z łona obywatelskiego wybranym, np. do podatku gruntownego, do rozkładu podatku klasowego, do szacowania szkód ogniowych, zaliczając obywatelskich członków tych komisyi do kategoryi urzędników królewskich, którzy w myśl regulaminu z r. 1832 wyłącznie po niemiecku czynności urzędu swego odbywać byli powinni.[2] Minister skarbu Patow nie wahał się nawet, wbrew przepisom prawa, bo bez współudziału komisyi szacunkowej, kazać wybierać w gnieźnieńskiem podatek dochodowy, a to jedynie dla tego, żeby nie pozwolić na słuszne i prawne żądania obywatelskich członków tej komisyi, iżby składano jej odnośne wykazy w polskim także języku. Aby udaremnić opór polskich członków komisyi szacunkowej, żądających polskich wezwań lub polskich wykazów, wydał 22. 9. 1860 reskrypt do rejencyi, w którym stanowił, że połowa członków takiej komisyi wystarcza do prawnego kompletu, gdyby zaś i ta połowa miała się nie zjechać na drugie wezwanie, ci, coby się zjechali, mieli bez względu na liczbę stanowić o wysokości podatku, ostatecznie nawet prezydujący sam jeden.[3]
O uchylenie regulaminu w dziedzinie administracyjnej z 14 kwietnia 1832 r. jako naruszającego uroczyste zaręczenia królewskie z 15 maja 1815 r.[4] wielokrotnie i nieprzerwanie nie tylko arcybiskupi, ale i sejmy prowincyonalne i posłowie prosili nadaremnie. Co więcej, w r. 1857 wydał naczelny prezes W. Księstwa Poznańskiego Puttkamer (był nim od r. 1851) ogłoszenie, w którem objaśniał