Do bliższych przyjaciół Marcinkowskiego należał generał Dezydery Chłapowski, który tak dalece czcił pamięć swego byłego adjutanta, że skrzętnie chował najdrobniejszy nawet liścik jego, pisany z Anglii, Szkocyi lub Francyi. Z listów tych widać, jak gorliwie generał Chłapowski po upadku powstania listopadowego jął się uprawy ziemi. Marcinkowski raz po raz odpisuje mu na zapytania w sprawach gospodarstwa, np. jak głęboko w Anglii orać zwykli, przesyła żądane nasienie burakwiane lub czerwonej koniczyny, dziełka treści agronomicznej, rozwodzi się nad drylowaniem i ofiaruje swe pośrednictwo w sprowadzaniu narzędzi rolniczych.[1]
Tak sumiennie pojmując swe zadanie, dał generał przykład wzorowego, rozumnego gospodarstwa wiejskiego, a rozpocząwszy od 11,000 mórg, pozostawił 32,500, dokupiwszy do dziedzicznej Turwi i Rombina Brodnicę, Goździkowo, Manieczki i Kopaszewo.
Od roku 1834 Turwia była szkołą gospodarczą dla całego kraju.[2] Generał począł brać uczniów do swego majątku za darmo, najprzód 6, potem 12 na dwa lata. Każdy z nich przechodził z kolei wszystkie gałęzie gospodarstwa, poczem miewał oddany sobie poszczególny kierunek jednej gałęzi, ten owiec, ów koni, trzeci robót w polu. Generał doglądał wszystkich, objeżdżając codziennie folwarki i utrzymując rygor iście wojskowy. W ciągu 40 lat wykształciło się w tej szkole 150 uczniów, którzy rozeszli się po całej Polsce.
Wtenczas hodowano u nas przeważnie mały gatunek owiec, t. z. elektorały, które dawały bardzo drogą wełnę, ale nie dawały mięsa. Generał pierwszy pomyślał o połączeniu produkcyi wełny z produkcyą mięsa i już około 1830 roku miał ramboullety o dużych figurach, choć grubej wełnie. On też miał pierwszą zarodową oborę szwyców w Turwi.
Jeden z pierwszych, który po Chłapowskim w tym kierunku działać zaczęli, był Maciej hr. Mielżyński, który w Chobienicach, Gościeszynie i Dąbrowie udoskonalił gospodarstwo we wszystkich kierunkach. Jego szwyce i elektorały mogły
- ↑ Z blizka i z daleka. Poznań 1881. 362. 365.
- ↑ Kalinka, Jenerał Dezydery Chłapowski. Poznań 1885, str. 161.