Strona:Stanisław Jachowicz - Wierszyki moralne.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
9

Grosz, to datek maleńki. Ale ksiądz Wincenty
Mówił do mnie w ten sposób: grosz ubogich święty,
Bóg taki grosz przyjmuje jak gdyby dukaty,
Niech hojną ręką sypie ten, co jest bogaty;
Ale biédny rzemieślnik, niechaj się ogląda.
Pan Bóg od ciebie większéj ofiary nieżąda.
A gdy późniéj kochaną dostałem Dorotę,
To mówił ksiądz Wincenty: to za twoję cnotę.
Wierz mi, to grosz na tacy ten ci klejnot kupił.
Cóż, lepiéj-by-to było, gdybyś się był upił?
I albo czapkę zgubił, albo przegrał w karty?
Pamiętaj o tém, synu! kościół to nieżarty.
Z modlitwy święty żywot i dobry byt płynie;
A co dasz ubogiemu, to nigdy niezginie.




Tamka.


Jest ulica w Warszawie, nad Wisłą, w ustroni,
Choć uboga i cicha, miło zajrzeć do niéj.