Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeszcze natura jest dla chłopca składna:
Co serio znaczy, to naprawdę „serio”,
A już się uczy, jak czynić z materią,
By zdradna była i niesamowładna.

Mydlarz jest Polak. Mroczy karbidówkę,
Księgi rozkłada w alchemicznym zmierzchu.
Stare monety posypuje z wierzchu:
Denar Chrobrego, Kościuszki złotówkę.

Jeszcze Ojczyzną są dla chłopca słowa,
Aktów strzelistych szeptane sekrety,
A już ogląda jej twarde konkrety,
Z których się Szczyty i zaszczyty kowa.

Dziwne nauki. Bo dziwne są dzieże
Szarego mydła; klejów pełne kadzie;
Blask karbidówki, co się kopciem kładzie
Na drzwi Mydłami, jak na fortec dźwierze.

Czas przewiał pamięć — lecz trwają konszachty
Małego chłopca z Mydlarzem na „Wilczej”,
W zawiei czasu nikną tylko wilcze
Ślepe latarki odchodzącej wachty.